Post by Max "Venture" Cave on Jun 29, 2018 21:33:26 GMT 1
Max mieszkał w dość małym mieszkaniu, w bloku, na osiedlu, w centrum miasta.
Okolica za specjalnie przyjazna nie była.
Codziennie ktoś tu kogoś bił, ktoś kogoś okradał, miejscowi dlierzy mieli tu swoje nory.
Jednak Max miał spokój, ponieważ roznosił paczki do ludzi, których uszczęśliwiała ich zawartość.
Blok ten był typową kamienicą.
W środku, jego mieszkanie było na prawdę małe.
Coś w stylu trochę większej kawalerki.
Łazienka, kuchnia połączona z salonem, oraz dwie sypialnie; jedna mała, druga duża.
Wyposażenie domu było jednak dość bogate.
Autobus zatrzymał się dwieście metrów od wejścia na podwórko kamienicy.
Przechodził obok różnych obleśnych ćpunów, żuli, oraz typowych gości, którzy wpierdolą Ci dla zasady.
Ci jednak nie zwracali na niego uwagi, przez rolę, jaką tu pełnił.
Wszedł do klatki i zaczął wchodzić po schodach.
Kto robi bloki, w których nie ma windy.
Mieszkał na przedostatnim piętrze.
Otworzył drzwi i wszedł do środka.
Ściągnął buty, oraz kurtkę.
Poszedł do kuchni, by otworzyć okno.
Za nim wlazł jego kot.
- Cześć stary. - pogłaskał go. - Zgłosniałeś pewnie co? - dał kotu jeść, a sam zjadł kawałek pizzy z ostatniego dnia.
Usiadł na kanapie i włączył telewizor.
Nie siedział tak jednak długo.
W drzwiach do jego sypialni miał zawieszony drążek do podciągania się.
Zrobił dwa razy po pięćdziesiąt powtórzeń.
Mógł więcej, ale był zmęczony dzisiejszym dniem.
Poszedł pod prysznic.
Zimny strumień, zmył resztki dnia z jego ciała.
Ubrał się luźno I poszedł do sypialni.
Położył się na łóżku i chwycił książkę.
- Musze w końcu to skończyć. - otworzył ją i zaczął czytać.
Na łóżko wskoczył kot, który momentalnie się rozwalił.
Spojrzał na zwierzaka.
- Pechuś, proszę cię. Bo zaraz cię zwalę. - powiedział do kota.
Ten jednak miał to głęboko w poważaniu.
Zepchnął go nogą z łóżka. Poczytał jakieś pół godziny, po czym zgasił lampkę i odłożył książkę.
Ułożył się wygodnie i okrył szczelnie kołdrą.
Nie minęło nawet pięć minut, a Max spał.
Okolica za specjalnie przyjazna nie była.
Codziennie ktoś tu kogoś bił, ktoś kogoś okradał, miejscowi dlierzy mieli tu swoje nory.
Jednak Max miał spokój, ponieważ roznosił paczki do ludzi, których uszczęśliwiała ich zawartość.
Blok ten był typową kamienicą.
W środku, jego mieszkanie było na prawdę małe.
Coś w stylu trochę większej kawalerki.
Łazienka, kuchnia połączona z salonem, oraz dwie sypialnie; jedna mała, druga duża.
Wyposażenie domu było jednak dość bogate.
Autobus zatrzymał się dwieście metrów od wejścia na podwórko kamienicy.
Przechodził obok różnych obleśnych ćpunów, żuli, oraz typowych gości, którzy wpierdolą Ci dla zasady.
Ci jednak nie zwracali na niego uwagi, przez rolę, jaką tu pełnił.
Wszedł do klatki i zaczął wchodzić po schodach.
Kto robi bloki, w których nie ma windy.
Mieszkał na przedostatnim piętrze.
Otworzył drzwi i wszedł do środka.
Ściągnął buty, oraz kurtkę.
Poszedł do kuchni, by otworzyć okno.
Za nim wlazł jego kot.
- Cześć stary. - pogłaskał go. - Zgłosniałeś pewnie co? - dał kotu jeść, a sam zjadł kawałek pizzy z ostatniego dnia.
Usiadł na kanapie i włączył telewizor.
Nie siedział tak jednak długo.
W drzwiach do jego sypialni miał zawieszony drążek do podciągania się.
Zrobił dwa razy po pięćdziesiąt powtórzeń.
Mógł więcej, ale był zmęczony dzisiejszym dniem.
Poszedł pod prysznic.
Zimny strumień, zmył resztki dnia z jego ciała.
Ubrał się luźno I poszedł do sypialni.
Położył się na łóżku i chwycił książkę.
- Musze w końcu to skończyć. - otworzył ją i zaczął czytać.
Na łóżko wskoczył kot, który momentalnie się rozwalił.
Spojrzał na zwierzaka.
- Pechuś, proszę cię. Bo zaraz cię zwalę. - powiedział do kota.
Ten jednak miał to głęboko w poważaniu.
Zepchnął go nogą z łóżka. Poczytał jakieś pół godziny, po czym zgasił lampkę i odłożył książkę.
Ułożył się wygodnie i okrył szczelnie kołdrą.
Nie minęło nawet pięć minut, a Max spał.