|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 16:19:19 GMT 1
Apartamentowiec "Breeze" to miejsce dla bogatych i średnio-zamożnych ludzi. Znajdują się w nim spore apartamenty z nowoczesnymi meblami i widokiem na większość miasta oraz ocean. Jest to wysoki, dwudziestopiętrowy, biały wieżowiec z licznymi szklanymi powierzchniami i balkonami. Jest to raczej spokojne miejsce, chociaż od czasu do czasu zdarza się, że któryś z lokatorów, szczególnie młodszych, urządzi jakąś imprezę.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 16:51:02 GMT 1
Markus zapalił papierosa po czym wszedł do budynku i skierował się do wind. Było już późne popołudnie, a słońce powoli chyliło się ku horyzontowi. Zanim wyruszył na misję uzgodnił ze zleceniodawcą kilka rzeczy między innymi skłonił go do pożyczenia mu na czas misji transportu - nie chciał brać swojego motocykla, ponieważ ktoś go może rozpoznać. Pracodawca podarował mu starą, granatową furgonetkę z przyciemnionymi szybami i powiedział, że może zrobić z nią co zechce. Co prawda w samochodach nie czuł się tak pewnie jak na motorze, ale i tak długo dziś nie pojeździ. Markus wybrał na panelu osiemnaste piętro. Gdy winda powoli ruszyła do góry chłopak właśnie kończył zapalonego wcześniej papierosa. Wrzucił niedopałek do kosza w ściance windy po czym zaczął zakładać białe, lateksowe rękawiczki. Gdy już to zrobił na twarz naciągnął swoją ciemnoniebieską bandanę. Wyczuł, że winda powoli hamuje, więc odbezpieczył swojego Colta z tłumikiem i ustawił się twarzą do drzwi. Gdy te się otworzyły chłopak cicho przeszedł przez korytarz szukając konkretnego mieszkania. 356... 357... - liczył w myślach Niemiec. - 358. Mam Cię. - Markus przystawił do drzwi ucho. Usłyszał grającego cicho Mozarta i rozmowę dwójki ludzi. Postanowił, że zajrzy przez wizjer i zobaczy czy nie ma nikogo w zasięgu wzroku. Na szczęście obaj dyskutujący mężczyźni stali w innym pomieszczeniu. Chłopak cicho zapukał do drzwi i usłyszał jak rozmowa się urywa. -Zaczekaj Pete, pójdę zobaczyć kto to - powiedział jeden z rozmówców. Po chwili dało się słyszeć czyjeś kroki i klucz przekręcany w drzwiach. Markus ustawił się obok drzwi. -Kto tam? - zapytał zdziwiony facet, który otworzył drzwi. Był szeroki w barach, ubrany w kamizelkę i koszulę i wysoki, za pasem miał pistolet. Gdy tylko wychylił się za framugę i spojrzał w prawo Teufel uderzył go w krtań pozbawiając go na moment głosu po czym przyciągnął go do siebie i ogłuszył go ciosem rękojeścią pistoletu w potylicę. Zaciągnął go do położonego niedaleko schowka na miotły i środki czystości po czym zamknął pokój i przekręcił klucz. Wrócił prędko do otwartych drzwi. -Kim był ten gość, Robert? - usłyszał głos mężczyzny. Markus szybko wkradł się do mieszkania i ukrył się za jedną z szafek. Kiedy mężczyzna mijał mebel, za którym schował się chłopak, ten wycelował Colta i...
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 19:33:17 GMT 1
...i zdał sobie sprawę, że to nie jest jego cel. To po prostu kolejny ochroniarz. Gdy tamten wyszedł z mieszkania aby sprawdzić gdzie podział się jego kompan Markus cichutko przekradł się do salonu. Zauważył, że na balkonie znajduje się jeszcze jeden strażnik, zapatrzony w wybrzeże, palił papierosa. Markus rozejrzał się po mieszkaniu. Składało się z salonu, kuchni, dwóch sypialni, pokoju z kolorowymi meblami i jakiegoś pomieszczenia, które aktualnie było zamknięte, jednak po zaparowanej szybie w drzwiach chłopak domyślił się, że musi to być łazienka. Do tego ktoś z niej właśnie korzystał. Niemiec domyślił się, że wewnątrz musi być jego cel. Ruszył po cichu w stronę drzwi z zaparowaną szybą. Kiedy był w połowie drogi ktoś zamknął drzwi wejściowe. Teufel natychmiastowo skoczył z powrotem za kanapę, spojrzał w ich stronę i dostrzegł, że strażnik który poszedł szukać zaginionego towarzysza właśnie wrócił. Kierował się do salonu. Niedobrze - pomyślał Markus - jeżeli zawoła kolegę na balkonie on się odwróci i z pewnością mnie zobaczy. Muszę szybko działać. - Chłopak właśnie ponownie wyjmował giwerę i kiedy miał się wychylić aby oddać strzał... -Bill! Mamy chyba zaginionego! - wrzasnął strażnik który właśnie wszedł do salonu. Mężczyzna na balkonie odwrócił się. Spojrzał wprost na niego. Jego oczy wypełniły się strachem. Gdy sięgał po pistolet Markus już pociągał za spust. Szyba dzieląca salon i balkon eksplodowała w spektakularny sposób rozrzucając wszędzie kaleczące szkło. Ochroniarz na balkonie przechylił się przez barierkę i zawisł bezwładnie, martwy. Jego kolega już odbezpieczał broń. Teufel ledwo uchylił się przed serią z Glocka. Wywalił stół i wskoczył za niego w bardzo szybkim tempie. Chwilę później doszło do krótkiej wymiany ognia. W czasie, gdy Niemiec przeładowywał pistolet, ochroniarz wyjął krótkofalówkę i wrzasnął spanikowanym głosem: -Dajcie wsparcie! Szybko! - Markus wykorzystał moment w którym strażnik był nieuzbrojony. Podbiegł do ściany za którą się zaczaił i wbił mu w tchawicę nóż motylkowy. -Co się tam do cholery dzieje?! - za drzwiami łazienki rozległ się głos. Luft musiał działać bardzo szybko. Gdy drzwi się rozwarły stanął w nich siwiejący mężczyzna w ręczniku. To był jego cel. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć padł uderzając o framugę a z jego pięciu ran postrzałowych na klatce zaczęła sączyć się krew. Markus chwycił jego ciało i przerzucił je sobie przez ramię. Rzucił się biegiem w stronę drzwi, ale nagle usłyszał głos. -Ta...Ta-to...? - w drzwiach do pokoju z kolorowymi meblami stał chłopczyk. Gnojek miał może 11 lat. Świetnie, mój zleceniodawca nie uprzedził mnie o obecności dzieci - pomyślał Luft. Spojrzał mu w oczy. Dostrzegł w nich przerażenie i żal. Stał chwilę, z ciałem przerzuconym przez ramię, patrząc na dzieciaczka stojącego w drzwiach. Chyba dość ludzi już dziś zabiłeś - skarcił się w myślach. Rzucił się w stronę drzwi i wyważył je kopniakiem. Wyleciał na korytarz prawie upuszczając zwłoki. Wcisnął przycisk parter w windzie. Gdy znalazł się na dole słyszał już odległe syreny. Świetnie kurwa, dobrze chociaż, że nikt nie widział mojej twarzy. Teufel wrzucił truchło do furgonetki a następnie wsiadł za kółko i odjechał.
|
|