|
Post by Jeremy Green on May 23, 2018 12:27:39 GMT 1
Położone w dzielnicy Flagami dwa z kilku cmentarzy w Miami. Mount Nebo znajduje się bardziej na północy, Memorial Plan Flagler na południu. Granicą dzielącą je jest NW 3rd St. W okolicy znajduje się kilka domów pogrzebowych. Zaletą miejsca jest nie tylko jego wielkość, jak również obecność w pobliżu lotniska.
Ostatnie kilka dni minęły dosyć spokojnie. Nikt nie szukał Roya, Niko nie sprawiał problemów, zlecenia napływały jak zawsze. Jedyne co wzbudzało jego niepokój, to ostatnie zdarzenia w mieście, jak choćby akcja w fabryce, strzelanina na plaży czy zwłoki pozostawione pod komisariatem policji. Zastanawiał się kiedy jakiś "mściciel" zjawi się w progu i zażąda informacji w swojej sprawie - czy to zamordowana bliska osoba, może zaginiona, a może coś zupełnie odmiennego.
Na ten moment był jednak zajęty czymś innym - na cmentarzu Mount Nebo miały swoją małą kryjówkę koty. "Koci zakątek", jak to miał w zwyczaju mówić. Często właśnie tam gangsterzy zostawiali jakieś informacje, ewentualnie detektywi kręcili się szukając wskazówek. On jednak głównie dokarmiał koty.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 24, 2018 19:27:41 GMT 1
Kilka pogrzebów później miał wreszcie święty spokój. Siedzac z kocim zakątku zapoznawał się z tym, co się ostatnio wydarzyło. Coś w dokach, coś w opuszczonej fabryce, na plaży, jak i pod komisariatem. Pierwszym kontaktem była zawsze prasa. Czytał wszystko, nawet brukowce. Dwa, zwykle znajdywali się informatorzy. On sam nim z resztą był, za odpowiednią sumę czy usługi potrafił uchylić nie małą ilość informacji. Jeśli ktoś miałby go szukać o tej porze, to właśnie tutaj.
|
|
|
Post by Demon on May 24, 2018 20:04:12 GMT 1
Do czytającego prasę Jeremy'ego podszedł powoli, z rękoma w kieszeniach dosyć wysoki mężczyzna. Ubrany był, jak większość znajdujących się przeważnie w tym miejscu osób, w czarny garnitur. - Tyle pogrzebów w tym mieście, prawda? - zagaił - Tyle pochowanych przez ostatnie lata ludzi... W dzisiejszych czasach umieramy niemal tak prędko, jak się rodzimy, czyż nie?
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 24, 2018 20:08:58 GMT 1
Sprawnie złożył gazetę i dał pod pachę. Zapalił papierosa i zaciągnął się. Był bardzo spokojnym człowiekiem, wręcz przyjaznym z aparycji.
- Gdyby tak było, to pół biedy. Ludzie umierają teraz tak często, iż więcej czasu zajmuje narodzić się, aniżeli zginąć. To już nawet pogrzeb jest tańszy od wyprawki dla dziecka!
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 7:54:03 GMT 1
Mężczyzna pokiwał potakująco głową. Obserwował uważnie Jeremy'ego. - Padamy prawie jak muchy.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 14:05:13 GMT 1
- Święta racja. Jak muchy, co wpadły w pułapkę i się nie mogą wydostać... Choć ja tam wolę inną metaforę... - mruknął, po czym zrobił krótką pauzę. - Jesteśmy jak ćmy. Gnamy w stronę światła, lecz to nas zabija. A gdy już zderzymy się z ogniem... Cóż, wystarczy spojrzeć po okolicy.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 15:26:58 GMT 1
- Ciekawe stwierdzenie... Jakże trafne. Mężczyzna wyglądał, jakby zadumał się na krótką chwilę. - Podobno posiada pan różne, ciekawe informacje.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 16:45:45 GMT 1
- Zależy o jakie Pan pyta... - skwitował nader spokojnie. - Proszę tylko spojrzeć. Wskazał na kończący się właśnie pogrzeb w oddali. - Nie polecam Panu nikogo chować u Smithów. Raz, zawyżają ceny jak, za przeproszeniem, pojebani. Dwa, tajemnicą poliszynela jest fakt, że ostatnio kręcą interesy z Kolumbijczykami. Oczywiście, Pan tego ode mnie nie wie.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 21:12:05 GMT 1
Przetrawił wiadomość, po czym się odezwał. - Gustuję w tego typu informacjach. Tych, których można się dowiedzieć od ludzi, od których nikt nic w razie czego nie wie. Niepozorni, czasami wiedzą dużo więcej od innych... - powiedział, jak gdyby miał coś konkretnego na myśli. - Pozwoli pan, że pociągnę odrobinę za język w kwestii tych Kolumbijczyków?
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 21:15:53 GMT 1
Ocenił go szybko wzrokiem. Zawsze starał się być uważnym w tej kwestii, nigdy nie wiedział czy rozmawia z policjantem, czy gangsterem. Klasycznie wzruszył ramionami. - Może coś wiem, może nie. Zależy dokładnie co, bo same gazety i tak się potrafią rozpisać.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 21:29:31 GMT 1
- Po śmierci głowy rosyjskiej mafii Kolumbijczycy stali się ponoć dominującą siłą w półświatku. Systematycznie niszczą mniejszych konkurentów i to na wiele różnych sposobów. Przerwał, jak gdyby wypowiedziane właśnie zdanie miało podłoże o charakterze osobistym. - Biorąc pod uwagę rozeznanie w ich bardziej... bagatelnych działalnościach, zakładam, że mógłby pan wiedzieć także coś więcej w ich kwestii. Jeżeli tak, to proszę zacząć, gdzie panu wygodnie.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 21:38:20 GMT 1
Zamyślił się na dłuższą chwilę. Wyciągnął kolejnego papierosa i zapalił, zaciągając się.
- Hmm... Mamy rok dziewięćdziesiąty drugi... No to powiem Panu, że chyba ma Pan z lekka nieaktualne informacje, przynajmniej na ten moment. Wiem, że gdzieś w okolicy... ja wiem, listopada? Tak, to był chyba listopad, Kolumbijczycy postanowili grać w otwarte karty i wypowiedzieli Ruskom wojnę. Nie powiem, silny cios. W końcu gdzie nie spojrzysz, tam jest diler z koką. O, na przykład tam - odparł wskazując jakiegoś chłystka przy jednym z nagrobków. Stał i rozglądał się. O dziwo gdy dostrzegł grabarza kiwnął w jego stronę głową, na co ten również odpowiedział. Młodzieniec szybko ulotnił się z miejsca. - Za dużo świadków jak dla niego.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 21:48:02 GMT 1
- A więc Kolumbijczycy nie rozdają tu kart? - zapytał, unosząc nieznacznie wyżej brew.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 21:51:46 GMT 1
- I tak, i nie. - odparł nader spokojnie. Cedził informacje, jakby nie chcąc wszystkiego mówić od razu - Były pewne wydarzenia, gdzieś w okolicy listopada i grudnia 1991 roku...
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 21:57:56 GMT 1
- Co nastąpiło po tych wydarzeniach? - zapytał, zastanawiając się ile mężczyzna mu powie i ile sam faktycznie wie.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 22:00:46 GMT 1
- Ważniejsze jest chyba co wtedy się wydarzyło... Krótko mówiąc szeregi kartelu zostały wręcz przetrzebione. To był cholernie silny cios, nie powiem. Był moment, kiedy dragów zupełnie nie było... Do czasu.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 22:43:44 GMT 1
- Wiele tkwiących w temacie osób mówi, że niemal cała kokaina w mieście pochodzi właśnie od nich. Dosyć szybko pozbierali się wobec tego z tego ciosu...
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 22:47:50 GMT 1
- To prawda... - rozejrzał się w około. - Powiem Panu jedno... Z tego co mi wiadomo gdy nadszedł owy "cios", oberwać się miało aktualnemu, lokalnemu szefowi kartelu. Ale Kolumbijczycy nie są głupi, oj nie... Posłali nowe siły. Iii z tego co mi wiadomo zakumplowali się z kimś szczególnym. Kimś, kogo bym się nie spodziewał tutaj.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 23:00:45 GMT 1
- Kogóż to można nie spodziewać się w wielkim mieście, w którym dzieje się niemal wszystko? - zapytał zainteresowany ostatnim fragmentem wypowiedzi właściciela domu pogrzebowego.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 23:05:39 GMT 1
- Otóż to, kogo niby można się spodziewać... Powiem Panu, ale oczywiście, tajemnica - odparł zniżonym głosem. - Chodzą słuchy, że do Miami przybyli goście aż z Azji. Normalnie ich nie było, a przynajmniej nie po tym co się stało w San Francisco.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 23:14:34 GMT 1
- Hm - mruknął, zamyślając się na chwilę. - Jeżeli to prawda, to najbardziej logicznym wytłumaczeniem byłoby wywęszenie przez nich szansy po ostatnich wydarzeniach w mieście. Aczkolwiek, muszę przyznać, wydaje się to wszystko wręcz nieprawdopodobne. Jednakże plotki nie biorą się znikąd, czyż nie?
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 23:18:28 GMT 1
- Oczywiście. Plotki zawsze mają swoje podłoże, chociażby w pojedynczym zdarzeniu. Moja rada jest taka, jeśli Pan szpera dla kogoś w tej sprawie, to najlepiej szukać "u źródła". Dosłownie.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 23:33:10 GMT 1
- Dla absolutnej pewności i spokoju ducha wolałbym jednak mieć całkowitą pewność co do tego, co ma pan na myśli - uśmiechnął się przyjaźnie. - Wie pan, jeszcze trafiłbym pod zły numer...
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 23:37:09 GMT 1
- Powiem tak. Tu gazety nie kłamią, trochę można znaleźć w dokach. A jeśli nie tam, to jak zawsze w centrum - odparł kończąc palić. - Jeśli Pan wybaczy, na mnie już pora. Muszę wracać do pracy.
|
|
|
Post by Demon on May 25, 2018 23:45:32 GMT 1
- Nie wątpię. Dziękuję panu za poświęcony mi czas. Wciąż z rękami w kieszeniach, mężczyzna odwrócił się na pięcie i zaczął powoli odchodzić w stronę wyjścia z cmentarza. - Proszę uważać będąc blisko światła, panie Jeremy - rzucił głośniej za plecy.
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 25, 2018 23:49:57 GMT 1
- O mnie proszę się nie martwić... Lepiej niech Pan uważa. Zwłaszcza na neony - odpowiedział z nutą zaskoczenia. Nie przedstawił się temu męzczyźnie. Uznał jednak, iż może zna jego imię z wizytówek. Wtedy podszedł do niego kot, a dokładniej kotka. Była czarno-biała, z mnóstwem blizn i wręcz szafirowymi oczami. Charakterystyczne były trzy pionowe na pyszczku. Uśmiechnął się i podrapał ją za uszkiem. - No co tam, Sapphie... Gdzie zgubiłaś ekipę, hmm? Po chwili z uśmiechem odszedł w swoją stronę.
|
|
|
Post by Demon on May 26, 2018 0:08:18 GMT 1
Mężczyzna w czarnym garniturze opuścił teren cmentarza i powędrował do zaparkowanego w bocznej uliczce samochodu. - I co? - zapytał siedzący w nim facet, gdy ten otworzył drzwi. - Nic, czego już byśmy nie wiedzieli. - A więc nie jest godzien naszej uwagi? - Ciężko powiedzieć. Coś tam wie, ale nie wiadomo, czy to wszystko. Nie zażądał żadnej zapłaty... Wydawał się nawet miły. - Jak większość z nich. - Otóż to. Odjechali.
|
|
|
Post by Niko Black on May 28, 2018 20:07:17 GMT 1
Niko przydreptał na cmentarz niedługo później. Kupił za swoje kieszonkowe karmę dla kotów, którą teraz trzymał w ręce. Przechadzał się wesoło między nagrobkami, rozglądając za kotami -Kici kici! Sapphie! - wołał dziewczęcym głosem
|
|
|
Post by Jeremy Green on May 30, 2018 14:43:15 GMT 1
Sprawdził na zegarku godzinę - 1:37. Szlag... Nie powinienem zostawiać tego dzieciaka samego..., pomyślał, po czym zaparkował na pustym parkingu. Na swoje szczęście miał zapasowy komplet kluczy do bocznej bramy, taki plus bycia grabarzem. Wziął ze schowka latarkę i ruszył na poszukiwania zguby. Powoli docierał do "kociego zakątka". - Niko? Jesteś tu? Niko!
|
|
|
Post by Niko Black on May 30, 2018 14:45:12 GMT 1
Niko siedział przy jednym z grobów i głaskał Sapphie -O! Wujek Jerry!
|
|