|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 24, 2018 20:53:24 GMT 1
Klub "Neon Tulip" znajdował się niedaleko plaży. Był on w dwupiętrowym, szarym budynku. Nad wejściem wisiał wielki, neonowy napis "Neon Tulip". Klub był od wewnątrz pomalowany na różowo i niebiesko. W głównej sali znajdowała się scena z rurą do tańca i mikrofonem; w nocy czasami odbywały się tu koncerty małych, rockowych zespołów albo różne występy, ale zazwyczaj scenę okupowały striptizerki. Otwierał się wczesnym popołudniem, ale dopiero w okolicach dwudziestej pierwszej tętnił życiem. Bramkarze byli restrykcyjni, więc do klubu nie dostawali się pijacy czy ewidentni ćpuni.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 24, 2018 21:04:35 GMT 1
Markus wszedł do klubu na kilka minut przed szesnastą. Było tu sporo ludzi, chociaż wieczorami bywało tu nawet cztery razy tylu. Nie zamierzał zamawiać żadnego alkoholu, żeby przypadkiem nie stracić nad sobą panowania w trakcie misji. Rozejrzał się po ludziach siedzących w lokalu, było tu sporo różnych osób; niektóre stoliki okupowali studenci, którzy wcześniej skończyli zajęcia, przy niektórych siedzieli elegancko ubrani ludzie pijący czerwone wino. Teufel nie widział nigdzie kogokolwiek w czarnej bluzie. Postanowił, że usiądzie przy barze i zamówi zwykłą colę. Gdy tak sączył swój napój jego wzrok zatrzymał się na dziewczynie, której wcześniej nie zauważył. Także siedziała przy barze, przyglądała mu się ukradkiem pijąc piwo. Miała czarne włosy do ramion, bluzę tego samego koloru, szare, przetarte spodnie i czarne tenisówki. Poza tym była ładnie umalowana, całkiem zgrabna i miała czym się pochwalić; Teufel sam złapał się na tym, że patrzy na jej dekolt. Odwrócił wzrok i wrócił do picia swojego napoju. Gdy opróżnił butelkę postanowił, że uda się do łazienki. Zmierzając w jej stronę zobaczył, że dziewczyna, której się przyglądał idzie przed nim. Dopiero teraz zauważył kobrę na jej plecach. Jak mogłem tego nie zobaczyć...? Niemiec był lekko zdziwiony; przecież Daniel wyraźnie mówił, że znalazł mu "wspólnika", powiedział, że to jego "pracownik". Nie wspomniał, że to dziewczyna. Nieważne. Gdy wyszedł z toalety zagadał do niej. -Musisz być od Daniela, prawda? - powiedział. Dziewczyna w ogóle nie wydała się zaskoczona, najwyraźniej wcześniej domyśliła się, że Markus jest jej współpracownikiem. -Zgadza się. - odpowiedziała. - Powiedział, że mam Ci wszystko wyjaśnić krok po kroku. Pewnie nawet nie wiesz gdzie się wybieramy. Rzeczywiście - Luft nie wiedział absolutnie nic. -Dobra, usiądźmy gdzieś i pogadamy. - dziewczyna wskazała stolik w kącie klubu, był idealnym miejscem na cichą rozmowę. Usiedli przy nim i rozpoczęli konwersację.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 25, 2018 20:31:26 GMT 1
-Okej, chyba się nie przedstawiłam. Jestem Emily - powiedziała dziewczyna wyciągając dłoń w stronę Markusa. -W pracy mówią na mnie Teufel. - chłopak uścisnął jej rękę. - Więc... co musimy zrobić? -Cóż, musimy pozbyć się pewnego detektywa. Zwie się Jake Harris. Bada ostatnie głośne sprawy w Miami, wiesz... strzelaninę na plaży, zabójstwa w porcie... Markus spojrzał się dziwnie na dziewczynę. -I co w związku z tym? Co Daniel zyska z jego śmierci? Dziewczyna rzuciła mu lekko poirytowane spojrzenie. -Nic nie zyska, po prostu czemuś zapobiegnie. Tamten detektyw zajmuje się także Twoją sprawą. Nagle wszystko zrozumiał. -Okej... - odpowiedział Teufel - Wybacz. Kontynuuj. -Dobra. Nie możemy go dorwać w komisariacie - to czyste samobójstwo. Śledziłam go trochę i znam mniej więcej jego rutynę. Wraca do domu na przedmieściu jakoś po dwudziestej drugiej, czasami później. Nie ma chyba żadnej ochrony ale sam jest uzbrojony. Ustaliłam pewien plan; dam Ci krótkofalówkę, zostanę na zewnątrz i będę obserwowała dom, koleś ma dość szerokie okna. Ty wejdziesz do środka i spróbujesz się go pozbyć. -Aha, czyli odwalam całą robotę, a Ty oglądasz wszystko z drzewka. - Luft prychnął. - To rzeczywiście świetny plan. Emily odrobinę się obraziła. -To nie do końca tak wygląda. Widzisz, jestem mistrzynią snajperki, więc jeżeli coś poszłoby nie tak, tak jak podczas Twojej ostatniej roboty - posłała mu złośliwe spojrzenie - to osłaniam Ci dupsko. -No dobra, niech tak będzie. - westchnął chłopak - Przed misją wróciłbym się jeszcze przebrać i wziąłbym giwerę. -Jasne. Masz wóz? -Mam motocykl, a co? -Będziemy jechać oddzielnie - ja swoim autkiem, a Ty motocyklem. Tak będzie bezpieczniej. Spotkajmy się tu - dziewczyna podsunęła mu karteczkę z adresem - około 21:30. Na miejscu jeszcze ustalimy kilka rzeczy. -Dobra. - Markus wstał. - Chyba będę już leciał. Miło mi Cię było poznać - powiedział nawet nie fałszywie. - Żegnaj.
Wychodząc Teufel dostrzegł, że przypatruje mu się pewien mężczyzna siedzący przy barze. Pił whisky, na oko był po czterdziestce, miał na sobie garnitur. To tylko jakiś dziwak, wyluzuj... - pomyślał i wyszedł przed klub po czym wsiadł na motocykl i wrócił do mieszkania.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 22:14:20 GMT 1
Markus zaparkował motocykl na parkingu przed klubem. Bramkarz tylko spojrzał na niego i wpuścił go do środka. Wewnątrz lokalu panował tłok i grała głośna muzyka, w której rytm na rurze tańczyła striptizerka. Niemiec podszedł do baru. -Jasne piwo proszę - rzucił barmanowi podając mu kilka dolarów. Mężczyzna nalał mu napój do plastikowego kubka. W mgnieniu oka stał się pusty. Poprosił o dolewkę ze trzy razy, zanim zorientował się, że jest już wpół do trzeciej. Usiadł przy odizolowanym stoliku w kącie oczekując na dziewczynę. Minuta mijała za minutą, a Emily wciąż nie było. Co ją zatrzymało na tak długi czas? Gdy o w pół do czwartej dziewczyna wciąż się nie zjawiła, Markus poczuł się naprawdę zaniepokojony. Uspokój się, pewnie podjechała na stację zatankować wahę albo miała jakąś stłuczkę. O czwartej liczba gości zaczęła się powoli kurczyć, a niepokój Lufta wręcz przeciwnie. Postanowił, że utopi go w jakimś mocniejszym trunku. Już po chwili wrócił do stolika ze szklanką whisky z lodem. Gdy o piątej podszedł do niego jeden z ochroniarzy mówiąc aby powoli się zbierał, bo zamykają, Markus był już wstawiony i naćpany. Opuścił klub zaniepokojony Emily i odjechał do mieszkania.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 12, 2018 22:37:18 GMT 1
Markus wszedł do lokalu i usiadł przy barze. Było późne popołudnie, więc klub dopiero zaczynał się wypełniać. To tutaj wszystko się zaczęło, wszystkie moje aktualne problemy... Nie zamierzał zostawać tu długo, chciał się napić czegoś lekkiego i wrócić do siebie. Zajął miejsce przy barze i podał barmanowi kilka dolarów. -Mojito proszę. Mężczyzna przyjął pieniądze i poszedł zrobić chłopakowi zamówionego drinka. Po kilku chwilach Niemiec zobaczył coś niepokojącego, na co wcześniej nie zwracał uwagi, ponieważ gapił się w blat - barman raz na jakiś czas rzucał mu zaniepokojone spojrzenia. Markus nie dał po sobie poznać, że lekko go to poddenerwowało, mimo że było to podejrzane. Rozejrzał się po klubie. Każdy z kim spotykał się wzrokiem wyglądał na przerażonego i szybko się odwracał udając, że w ogóle się nie patrzył. Zaczął znowu wpatrywać się w bar. Co się znowu stało? Nie wyprałem płaszcza z posoki czy jak? Spojrzał dyskretnie na swoje ubranie, jednak nie było na nim żadnych śladów po zleceniach. Z rozmyślań wyrwał go barman. -P... Pro... Proszę... -mężczyzna podał mu napój drżącą ręką, którą natychmiast po tym zabrał. Tego jest już kurwa za wiele... Co tu się dzieje...?! Czy oni wszyscy poszaleli?! Wypił szybko swój napój i, chcąc jak najszybciej opuścić lokal, wstał i skierował się w stronę wyjścia. Odprowadziło go przynajmniej kilkanaście przestraszonych par oczu. Miał już dość tego wariatkowa. Co oni sobie znowu pomyśleli? Markus właśnie wyciągał z opakowania Marlboro jednego papierosa, kiedy jego wzrok przykuła kartka wisząca na latarni. Podszedł do niej i zaczął ją czytać. Zamarł. "Poszukiwany: Markus Luft" - tak brzmiał nagłówek. Pod nim zamieszczone były informacje dotyczące wzrostu podejrzanego i jego cech charskterystycznych a także profesjonalny szkic mężczyzny, który przypominał go w dużym stopniu - miał dokładnie takie same oczy, czoło i fryzurę. Pod zdjęciem widniał symbol Departamentu Policji w Miami. Chłopak cały pobladł. Naciągnął kołnierz płaszcza pod sam nos i szybkim krokiem ruszył w stronę domu. Odprowadziło go jeszcze kilka spojrzeń.
|
|