|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 10:35:58 GMT 1
Dom detektywa Jake'a Harrisa znajdował się niedaleko autostrady, w leśnym zagajniku i przypominał bardziej willę. Miał dwa piętra, duże okna, białe ściany i czerwony dach. Od wewnątrz mieszkanie miało jasnoniebieskie ściany i czarno-białe meble. Miał dużą łazienkę, sporą sypialnię, ogromny salon i kilka mniejszych pomieszczeń, na przykład garderobę, spiżarnię czy kuchnię. Z tyłu domu rozciągał się spory ogród, w którym znajdowało się wiele gatunków roślin. Dom był połączony ze sporym garażem, w którym spokojnie zmieściłyby się dwa albo i trzy auta.
Markus i Emily spotakli się w umówionym miejscu. Po uzgodnieniu planu i ważniejszych rzeczy pozostało im tylko czekać na powrót lokatora.
-Posłuchaj, jeszcze jedno. - powiedziała dziewczyna - Nie wstrząśnijmy teraz całym miastem. Zróbmy to jak najciszej możemy i pozbądźmy się ciała. Zaginięcie detektywa nie będzie tak nagłośnione jak jego morderstwo.
-Dobra. - odpowiedział Teufel. Miał trochę złe przeczucie. Ostatnio też planował załatwić wszystko po cichu i zawalił.
Siedzieli w krzakach godzinę. I kolejną. Stawali się senni. Gdy była już prawie północ dziewczyna odezwała się:
-Najwyraźniej szmaciarz pracuje dzisiaj dodatkowo czy coś. Pewnie wróci rano. Nie ma co tu siedzieć, zbieramy się. Zajmiemy się nim jutro.
Markus nie protestował - sam był już odrobinę zaspany. Podniósł się z krzaków a wraz z nim wstała Emily podnosząc z ziemi swój karabin snajperski i lornetkę. Gdy zmierzali w stronę ukrytego między drzewami auta i motocykla nagle usłyszeli hałas. Całe zmęczenie natychmiastowo zniknęło. Obejrzeli się w stronę domu i zobaczyli otwierającą się bramę garażową. Czarny sedan właśnie wjeżdżał do garażu.
-Mamy Cię - wyszeptała zadowolona dziewczyna. - Dobra, teraz róbmy wszystko zgodnie z planem. Przełazisz przez ogród i wchodzisz tylnymi drzwiami. Dam Ci znać kiedy będzie w sypialni. O, właśnie, prawie bym zapomniała; trzymaj. - rzuciła w stronę Markusa małe walkie-talkie. - Tak na wszelki wypadek. Dobra, leć.
Luft poderwał się z ziemi i najciszej jak mógł popędził w stronę ogrodu.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 15:19:19 GMT 1
Przebrnął przez trawę i rabatki po czym dostał się do tylnych drzwi. -Jak sytuacja? - spytał przez walkie talkie. -Na górze zapaliło się światło, więc zakładam, że tam polazł. Możesz wchodzić ale miej się na baczności. Wyjął wytrych i po kilku minutach grzebania w końcu otworzył zamek. Jak najciszej się dało uchylił drzwi i wszedł do środka. Rozejrzał się po domu; był spory jak na mieszkanie zwykłego detektywa. Przekradł się przez kuchnię i mały przedpokój. Zamierzał natychmiast ruszyć na górę. Skradając się po schodach wpadł na piętro i przywarł do ściany. Zobaczył, że z pokoju na końcu korytarza wylewa się światło, więc po cichu ruszył w jego stronę. Gdy był w połowie drogi został nagle uderzony w tył głowy i podcięty. Natychmiast obrócił się na plecy i spróbował sięgnąć po Colta, jednakże napastnik był szybszy - kopnął Markusa w ramię i podniósł go trzymając za gardło. -Proszę, proszę, kogo tu mamy? - odezwał się trzymający go mężczyzna w kominiarce. Chwycił pistolet Markusa i wyszarpał go ze spodni chłopaka. - Zgubiłeś się? - zaśmiał się. Markus chciał odpowiedzieć ale zdał sobie sprawę, że nie może mówić. Otworzył usta, które natychmiast zamknął mocny cios pięścią. Przecież miało nie być żadnej ochrony - pomyślał. Był spanikowany. Zamaskowany człowiek zrzucił go ze schodów i popędził za nim. Chłopak zaczął czołgać się do salonu - znajdowało się tam duże okno, przez które Emily mogłaby go zobaczyć i mu pomóc. Chciał wstać, ale uniemożliwiła mu to rana na udzie. Uciekał na czworaka, a mężczyzna w kominiarce z każdą sekundą skracał dystans. Gdy Teufel prawie znalazł się w salonie, na ziemię zwalił go potężny cios nogą w kręgosłup. Zostały mu do pokonania może trzy metry. -Nigdzie nie idziesz, dziwko. - rzucił napastnik i jeszcze raz kopnął go w plecy. - Po co tu przylazłeś, co?! Wiesz coś o naszym biznesie?! - krzyknął - Odpowiedz kurwa! Markus nie miał pojęcia o żadnym biznesie. Przyszedł tu zabić detektywa. Niestety jak widać znów zawiódł. -Ni- nie- nie wiem nic- o żadnym bi- znesie - odpowiedział łapiąc powietrze. Centymetr po centymetrze desperacko czołgał się do salonu. To nie może się tu skończyć - pomyślał. -W takim razie czemu tu jesteś?! Kto Cię przysłał?! Ruscy?! Nie, na ruska to ty mi nie wyglądasz... Od okna w salonie dzielił go może metr. Pełznąc niczym robak Markus starał się utrzymywać kontakt wzrokowy z przeciwnikiem, żeby nie budzić podejrzeń. -ODPOWIEDZ!! - wrzasnął facet w masce. Jeszcze tylko pół metra. Napastnik splunął między nogi chłopaka. -Jak sobie chcesz... To i tak nieważne. Zrobiłeś błąd przyłażąc tu w pojedynkę, ty dupku! Jeszcze dziesięć centymetrów... -Nie- nie jestem... nie jestem sam! - wydarł się Markus. Mężczyzna spojrzał na niego jak na oszołoma i chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie eksplodowała szyba, a następnie jego głowa. Teufel leżał jeszcze przez minutę ciężko dysząc. Po upadku ze schodów wszystko go bolało. Opierając się o ścianę powoli wstał.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 21:22:05 GMT 1
-Co tam się stało? Kim był ten człowiek? - z walkie talkie Markusa wydobył się spanikowany głos Emily. -Zaatakował mnie na piętrze. - odpowiedział chłopak wciąż łapiąc oddech. Przyjrzał się dokładnie zwłokom; martwy mężczyzna był ubrany w dziwną czarną marynarkę, fioletową koszulę i czarne spodnie. Miał zdecydowanie ciemniejszą karnację, tak jakby pochodził z Ameryki Środkowej albo nawet i Południowej. - Na pewno nie był detektywem, wygląda na jakiegoś Brazylijczyka czy coś... -Rozumiem... - odparła dziewczyna. - To znaczy, że detektywa nie ma jeszcze w domu. Możemy urządzić na niego zasadzkę w budynku. Pozbądź się ciała i zasłoń żaluzje, żeby nie dostrzegł od razu, że rozwaliłam szybę. Z odłamkami szkła już nic nie zrobisz, miejmy nadzieję, że ich od razu nie zobaczy.
Po kilkunastu minutach wszystko było zrobione; żaluzje były zasłonięte, a zwłoki śniadego mężczyzny leżały gdzieś w krzakach w ogrodzie. Teraz musimy tylko poczekać. Teufel zdążył wypalić jednego papierosa zanim usłyszał, że otwiera się brama garażowa. -Dobra, wygląda na to, że przyjechał. Widzę jak wysiada przez okno w garażu. -Okej. - odpowiedział cicho chłopak. Ustawił się już za kanapą z wyciągniętym Coltem. Drzwi garażowe otworzyły się.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 21:24:38 GMT 1
-Felipe! Wróciłem! Masz towar? - powiedział mężczyzna wieszając płaszcz obok wejścia. Markus wychylił odrobinę głowę. To on - pomyślał - Brunet, po trzydziestce, odznaka w kieszeni koszuli... Chciał się wychylić i oddać strzał, ale przypomniał sobie, że mają zostawiać jak najmniej śladów. Plama krwi przy drzwiach wejściowych na pewno nie dałaby im nic dobrego. KOLEJNA plama krwi... -Halo? Felipe! - krzyknął nieco głośniej kierując się w stronę schodów. Teufel zaczął skradać się w jego stronę. Gdy mężczyzna był w połowie drogi na górę, Markus zahaczył płaszczem o jakieś papierzyska na stoliku obok schodów i strącił kilka na ziemię. Podobnie jak detektyw na schodach, Luft stanął bez ruchu. Spojrzał na leżące na dole papiery. Część z nich dotyczyła sprawy w porcie, część "wiadomości" którą zostawił pod komisariatem... Chłopak przyjrzał się kartce leżącej najdalej. Była cała zapełniona jakimiś rachunkami i informacjami à propos przemytu przez granicę narkotyków. Niezły z Pana stróż prawa Panie Jake - pomyślał. Jego rozmyślania przerwał odgłos kroków mężczyzny powoli schodzącego po schodach. Markus przywarł do ściany i zastygł. -Fe- Felipe...?! - krzyknął raz jeszcze Harris. Gdy znalazł się zaraz obok Lufta chłopak rzucił się na jego plecy i zaczął dusić go przedramieniem. Detektyw wierzgał próbując się uwolnić, ale z każdą sekundą Niemiec czuł, że ulatują z niego siły. Minęło kilkadziesiąt sekund i mężczyzna zawisł bezwładnie na ręce Teufela. Gdy chłopak rozluźnił swój chwyt myśląc, że skutecznie zabił Jake'a, mężczyna niespodziewanie się zerwał i uderzył go z całej siły (której miał już niewiele) w bok. To był atak z zaskoczenia, więc ból był dwukrotnie większy. Markus złapał się za miejsce, w które otrzymał cios. Detektyw uderzył raz jeszcze, tym razem w twarz. Impet odepchnął Lufta do kuchni, gdzie uderzył plecami o szafkę. Niedobrze - pomyślał - nie zdążę wyjąć broni. Markus zablokował kolejny cios. Szukał jakiegoś sposobu żeby zapobiec kolejnemu. Nagle zobaczył za plecami pieprzniczkę. Gdy detektyw ponownie uniósł pięść, Markus roztrzaskał naczynie na jego twarzy. Jake zaczął się krztusić i pocierać oczy. Markusa uratował fakt, że miał na sobie chustę. Chwycił Harrisa za ubranie, odsłonił żaluzje w salonie i wyrzucił go przez pęknięte okno do ogrodu. Jake cały czas nic nie widział i walczył o oddech. Teufel usiadł na jego klatce piersiowej, wyjął pistolet i zaczął uderzać jego rękojeścią w głowę mężczyzny niczym młotkiem. Skończył dopiero gdy wiedział na sto procent, że tamten nie żyje.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 26, 2018 21:52:56 GMT 1
Markus razem ze współpracowniczką spakowali ciała obu mężczyzn do bagażnika w jej wozie. Ubrudzili przy tym odrobinę podłogę krwią Latynosa, ale sprzątnęli ją na szybko jakąś ścierą, którą potem spalili na podjeździe. -Dobra, słuchaj - powiedziała Emily - Jadę do portu, tam się pozbędę ciał, Ty jedź prosto do "Neon Tulip", spotkamy się w klubie koło wpół do trzeciej. -Okej - odpowiedział Markus - powodzenia. Zza drzew wyjechała najpierw dziewczyna, a niedługo po niej Markus. Wyjeżdżając z posesji Markus zobaczył kilka domów dalej czarnego SUVa. Miał włączone światła i silnik, stał na chodniku. Ten fakt lekko go zaniepokoił (no bo w końcu kto zostawia w środku nocy auto z włączonymi światłami na środku chodnika), ale uznał, że właściciel może złapał gumę i zmienia oponę. Chwilę później zupełnie zapomniał o pojeździe i pojechał w stronę centrum.
|
|