|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 19:11:23 GMT 1
Klub "Golden Sax" był dużym, dwupiętrowym klubem jazzowym położonym w śródmieściu. Otwierał się wieczorem. Jego gośćmi byli zazwyczaj ubrani w eleganckie garnitury dżentelmeni, którzy lubili rozmawiać o giełdzie, swoich firmach i innych pierdołach przy akompaniamencie jazzu i z kieliszkiem czerwonego wina w ręku. Od wewnątrz pomalowany był na beżowo i wyłożony ciemnoczerwoną wykładziną, gdzieniegdzie na ścianach znajdowały się brązowe lampy rzucające ciepłe światło na stoliki. Obsługa, co nietypowe, serwowała tu jedzenie nawet w trakcie występów.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 19:51:27 GMT 1
Markus zaparkował motor w podziemnym garażu dla gości. Po wejściu do lokalu zaczął się rozglądać; wszędzie dostrzegał zasiadających przy stolikach mężczyzn pijących drogie trunki i zajadających różne, smacznie wyglądające potrawy. Na scenie jakiś zespół grał szybki jazzowy utwór. Już chciał zacząć szukać Daniela, ale zdał sobie sprawę, że nie wie nawet jak mężczyzna wygląda. Nagle podszedł do niego jeden z kelnerów. -Stolik w rogu, przy kolumnie. - wyszeptał mężczyzna wskazując Markusowi drugi koniec sali. -Dziękuję... - odparł chłopak. Był zaskoczony tą niespodziewaną konwersacją. Przeszedł między stolikami i usiadł przy tym o którym wspomniał kelner. Rozejrzał się raz jeszcze. Gdyby ojciec nie zachorował pewnie byłby teraz jednym z tych ludzi... - pomyślał. Na samo wspomnienie rodziciela ogarnął go smutek. Staruszek tyle dla niego zrobił. Przynajmniej Markus nie pozostawał mu dłużny; w ostatnich latach jego życia harował jak pszczółka. Może i nie w uczciwy sposób. Ale harował. Żeby starszy wyzdrowiał. Z rozmyślań wyrwał go mężczyzna, który usiadł zaraz obok niego z kieliszkiem pełnym wina. -Witam Panie Teufel. - powiedział Daniel. Miał średniej długości czarne włosy i brązowe oczy. Był zdecydowanie Włochem. Jego twarz pokrywał lekki zarost. Miał może 175-180 wzrostu. W każdym razie był odrobinkę wyższy od Markusa. Był ubrany w elegancki, dwuczęściowy, czarny garnitur, ewidentnie szyty na zamówienie. -Dobry wieczór. - Teufel podał mu rękę. Zorientował się, że Daniel nosi białe, cieniutkie rękawiczki. -Może napije się Pan ze mną? - spytał mężczyzna. Markus nie miał wielkiej ochoty na picie, a szczególnie na picie wina. Picie wina kojarzyło mu się ze świętowaniem. Jednakże nie odmówił z czystej uprzejmości. Po chwili kelner napełnił jego kieliszek. -Wyjątkowo słodkie - oznajmił chłopak po zdegustowaniu trunku. -Zgadza się, kosztowało sporo. - odpowiedział zleceniodawca. - Bez zbędnych ceregieli; dobrze wie Pan co zamierzam Panu powiedzieć. Mojemu biznesowi, a także mojemu i Pańskiemu życiu, zagraża duże niebezpieczeństwo. Podczas ostatniej misji Pan i Pana zaginiona asystentka, moja wielomiesięczna pracownica, zabiliście pewnego członka Kolumbijskiego Kartelu. Nigdy nie wyszłoby to na jaw gdyby nie fakt, że mężczyzna przyjechał razem z małą obstawą, która wszystko widziała. Informacja dostała się już do wyższych części w hierarchii Kartelu, jednakże nie trafiła jeszcze do "szefa". Wszystkie informacje dotyczące waszej ostatniej akcji posiada ten mężczyzna. - Daniel podsunął mu zdjęcie czarnowłosego latynosa z dredami - Nazywa się Samuel Salaresso. Jest jednym z wyżej usytuowanych ludzi w tamtej organizacji. Zamierzam teraz o coś Pana poprosić...
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 19:53:26 GMT 1
-Słucham - odrzekł bez żadnych emocji Markus, chociaż czuł podekscytowanie. Nigdy nikt nie zlecił mu zabicia takiej grubej ryby. -Musi Pan wyrwać chwasta - Daniel przejechał palcem po szyi - jeżeli się rozumiemy. -Zrobi się. - odpowiedział chłopak - Potrzebuję tylko informacji; gdzie się ukrywa, ilu ma ludzi itd. -Nie ma sprawy, wszystko Panu załatwię najpóźniej do jutra. Proszę się nie martwić o wynagrodzenie, zdaję sobie sprawę, że wiszę Panu także poprzednie. Jestem pewien, że Pana zadowoli. - Daniel odchrząknął - To prawdopodobnie Pana ostatnie zlecenie ode mnie, mam nadzieję, że wykona je Pan profesjonalnie. - uśmiechnął się do Markusa. Szczerze mówiąc, ten człowiek budził jego sympatię. -Mam jeszcze kilka pytań. - powiedział Luft biorąc łyk wina - Czym zajmuje się pańska firma? -Oficjalnie? Sprzedażą akcesoriów biurowych - Włoch zaśmiał się - Prawda jest taka, że przemycamy przez granicę różne rzeczy, wie Pan; kałachy, 556, koks i trawę. Uważam, że powinien Pan to wiedzieć. -Rozumiem. - Markus już prawie opróżnił kieliszek - Jeszcze jedno; co z Emily? - z niewiadomego powodu chłopak przejmował się losem dziewczyny. -Jeżeli jeszcze żyje to przydałoby się ją odbić. To właśnie dlatego powiedziałem, że to PRAWDOPODOBNIE Pana ostatnie zlecenie. - Włoch także kończył już swój napój. - Mam nadzieję, że jest cała i zdrowa. Zdobędę dla Pana informacje razem z jutrzejszymi. -Dobrze. - Teufel skończył pić. - Jeżeli to wszystko... Jego wypowiedział przerwało uczucie dotyku zimnego metalu na potylicy. Spojrzał ukradkiem na Daniela; za Włochem stał mężczyzna z przystawioną do jego głowy Berettą M9. Po odcieniu skóry na rękach domyślił się, że to Kolumbijczyk. -Teraz oboje wstaniecie i pójdziecie za nami. - wycedził przez zęby jeden ze stojących za nimi gangsterów...
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 20:09:53 GMT 1
Obaj mężczyźni posłusznie podnieśli się z siedzeń i zaczęli iść za jednym z Kolumbijczyków. Drugi cały czas szedł za nimi mierząc w nich ukradkiem bronią. Nikt z siedzących przy stołach ludzi jeszcze nie zorientował się co się dzieje. Może to i lepiej? - pomyślał Markus. Mężczyźni kierowali się w stronę schodów do garażu. - Niedobrze...Zespół na scenie właśnie zaczynał grać nową piosenkę. Już prawie weszli do klatki schodowej kiedy nagle Daniel schylił się po coś. -Co ty robisz...?! - wyszeptał jeden z gangsterów - Wstawaj bo cię zastrzelę...! -Przepraszam, upadł mi zegarek... - spojrzał się porozumiewawczo w stronę Markusa. Uwaga obu gangsterów skierowała się na Daniela. To była idealna okazja. Markus w ułamku sekundy wyjął z płaszcza nóż motylkowy. Gdy jeden z mężczyzn zaczął się obracać w jego stronę, ostrze zatopiło się w jego tchawicy. Drugi facet skierował lufę pistoletu w kierunku Teufela, jednak Daniel szybko roztrzaskał butelkę białego wina, którą podniósł ze stoliczka obok, na głowie Kolumbijczyka. Markus szybko chwycił go za rękę. Pociągnął go w stronę garażu. Dopiero teraz zobaczył innych ludzi w różowych koszulach i czarnych marynarkach, którzy podnosili się ze swoich miejsc. Daniel i Luft wbiegli do garażu w momencie gdy w sali ktoś krzyknął "CZŁOWIEK UMIERA!". Wsiedli na motor i wyjechali z parkingu. www.youtube.com/watch?v=pd5HqNEfaUA
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 16:48:31 GMT 1
Po wyjechaniu Markus natychmiast skręcił w jedną z mniejszych ulic - nie chciał jechać dużą drogą, bo mógł łatwo ściągnąć na siebie uwagę. Może dwadzieścia sekund po skręcie, zobaczył w lusterku nadciągające z tyłu trzy, czarne auta. -Daniel! - próbował przekrzyczeć wiatr - Umiesz strzelać? -Ta- Tak! - Włoch rzucił ledwo słyszalną odpowiedź. -W takim razie... - Teufel wyciągnął jedną ręką pistolet spod płaszcza - Trzymaj! W razie czego! Daniel posłusznie chwycił Colta i osłaniał tyły. Może być ciekawie - pomyślał chłopak. Jeszcze nigdy nie był ścigany. Włączył radio i ustawił głośność dźwięku na najwyższą.-Trzymaj się! - wrzasnął, po czym przyspieszył. Zwinnie manewrował między trąbiącymi kierowcami, ale Kolumbijczycy równie zwinnie omijali ich i cały czas deptali im po piętach. Markus puścił się jedną ręką kierownicy, po czym skierował ją do góry pokazując środkowy palec w stronę ścigających go gangsterów. Szybko jednak opuścił dłoń gdy usłyszał terkot wystrzałów za plecami i kilka kul przeleciało koło jego lewego ramienia. Daniel odwrócił się jeszcze bardziej i raz na jakiś czas posyłał strzały w stronę aut oprawców. Markus właśnie miał odbić w jedną z bocznych uliczek, kiedy prawą stronę zajechał mu duży SUV. Pasażer auta z twarzą wykrzywioną ze złości wrzasnął coś po hiszpańsku po czym wycelował pistolet maszynowy w stronę motocyklu. -Schyl głowę! - krzyknął chłopak pochylając się jak najniżej mógł. Seria z broni przeleciała nad ich głowami rozbijając się o ściany i auta zaparkowane po drugiej stronie ulicy. Terenówka nagle zaczęła powoli skręcać w lewo. Kurwa, zaraz nas staranują...!
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 16:49:55 GMT 1
Markus przygotował się na uderzenie, jednak auto odbiło gwałtownie w prawo rozbijając się o nieczynną budkę z jedzeniem. Niemiec się obejrzał i zorientował się, że Daniel właśnie uratował im życie - zastrzelił kierowcę. Ogarnęło go poczucie ulgi, jednak szybko przypomniał sobie, że na ogonie siedzą im jeszcze dwa sedany pełne wściekłych gangsterów. -Mamy jakiś plan? - wydarł się Włoch. -Tak! Jedziemy w kierunku wybrzeża, tam ich zgubimy! Teufel cały czas jechał w kierunku swojej okolicy. Przejedziemy przez most, odbijemy w boczne uliczki i zgubimy Kolumbijczyków. Wszystko wydawało się być całkiem proste, jednak nie było. Jednym z czynników utrudniających to zadanie były ołowiane kule, które co chwilę latały obok lub nad motocyklem i jego pasażerami. Jeszcze dwa kilometry... - Luft widział już w oddali apartamenty na wybrzeżu. Przyspieszył jeszcze bardziej. Wydawało mu się, że zaczął już gubić Kolumbijczyków, ale zobaczył, że znowu go doganiają. Nagle chłopak usłyszał dźwięk który przyprawił go o gęsią skórkę - dźwięk syreny policyjnej.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 17:32:54 GMT 1
Policyjny Ford Crown Victoria wjechał między Kolumbijczyków a motocykl.
-Kurwa! - zaklął Daniel - Zaraz nas zabiją!
-Spokojnie, zgubimy ich! - uspokoił go Markus. Sam był spanikowany, ale nie chciał teraz dać tego po sobie znać.
-Zatrzymajcie swój pojazd i zsiądźcie z rękami w górze! - wrzasnął jeden z policjantów przez megafon.
Teufel bynajmniej nie zamierzał. W oddali widział już zwodzony most. Obejrzał się raz jeszcze; Kolumbijczycy zniknęli, najwyraźniej przestraszyli się nagłego pojawienia się radiowozu.
Jeszcze kilometr... - osiągnął najwyższą możliwą prędkość. Czuł, że Włoch już ledwo go trzyma, ale nie miał teraz wyboru. Gdyby jechał wolniej to policyjny sedan natychmiast by go staranował.
Most był już dwie ulice dalej. Wszystko układało się tak pięknie...
...ale nagle zaczęły się zamykać szlabany, biły dzwonki ostrzegawcze, a konstrukcja zaczęła unosić się do góry.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 17:46:36 GMT 1
Markus cały pobladł. Most zwodzony zaczął się właśnie podnosić. Jeżeli się teraz zatrzymam to nas obu aresztują - pomyślał - Skręt przy takiej prędkości odpada...
Wpadł na szalony pomysł. Jeżeli się nie uda to obaj zginiemy...
Mimo wciąż podnoszącej się konstrukcji chłopak trzymał prędkość.
-Trzymaj się bardzo mocno! - wrzasnął do Włocha. Tamten posłusznie schował giwerę i chwycił się Markusa oburącz odbierając mu prawie oddech.
-To jest ostatnie ostrzeżenie! Zatrzymajcie się albo otworzymy ogień! - Teufel ledwo słyszał wzmocnione megafonami okrzyki policjantów. Pochylił głowę i przebił się przez zamknięty szlaban, po czym wjechał na wciąż podnoszący się most. Gdy dotarł do końca, wystrzelił z gigantyczną prędkością w powietrze.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 17:57:31 GMT 1
Gdy znalazł się w powietrzu, poczuł się jak austronauta. Przez moment opuściła go cała panika, poczucie zagrożenia i inne zbędne emocje, jednak gdy otworzył oczy wszystko do niego wróciło z dwadzieścia razy większą mocą. Poczuł, że motocykl zaczyna opadać. Wrzasnął jakby ktoś go polał wrzątkiem.
W momencie, w którym koła dotknęły ziemi (a raczej uderzyły w nią z potężnym impetem), klatka piersiowa Markusa wbiła się z całej siły w kierownicę. Chłopak usłyszał chrupanie i po chwili zalał go gigantyczny ból. Motocykl przejechał kawałek z dużą prędkością, jednak szybko się obrócił bokiem do jezdni i obaj mężczyźni wywrócili się szorując przez kilkanaście metrów po asfalcie. Luft spróbował wstać, ale jego ciało odmówiło. Słyszał odległe syreny. Podszedł do niego Daniel. -Panie Teufel, proszę szybko wstawać! - wrzasnął spanikowany Włoch. -Nie... nie dam rady - odpowiedział Niemiec spluwając na jezdnię. Czuł, że zrobił sobie coś z żebrami, w najgorszym wypadku były połamane. Poza tym mocno obtarł lewą stronę twarzy. Wszystko go bolało. Nie miał już siły. Daniel zaczął się rozglądać. Minęło parę chwil, gdy nagle mężczyzna w przypływie determinacji podniósł leżący na ziemi, porysowany motor i, zarzucając Markusa na plecy, wsiadł za kółko.
|
|