|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 20, 2018 10:45:56 GMT 1
Mieszkanie Markusa było położone w białym, ośmiopiętrowym budynku, na szóstym piętrze. Było niewielkie - składało się z małego salonu, niedużej kuchni, sypialni i łazienki. Na ścianach apartamentu wisiały plakaty Iron Maiden, Slayera i Metalliki. W salonie stała niewielka sofa, stolik na którym stał telewizor, fotel, donica z dużą rośliną i klatka, w której często przesiadywała mała papuga. Na podłodze leżał granatowy dywan. Jedna ze ścian w salonie była przeszklona, co dawało lokatorowi świetny widok na plażę i Atlantyk. W sypialni stało duże łóżko, kilka szafek oraz stolik na którym znajdował się stacjonarny telefon. W łazience była niewielka wanna, muszla klozetowa, umywalka i szafka. W mieszkaniu panował raczej porządek, jednakże gdzieniegdzie walały się puste kartony po pizzy lub opróżnione pudełka po chińskich kluskach.
Markus odstawił motor do podziemnego garażu po czym wjechał windą na szóste piętro. Gdy wszedł do swojego mieszkania odwiesił płaszcz, dosypał ziarna Maksowi, swojej papudze, a następnie rzucił swój golf i spodnie na fotel po czym zgasił światło. Stał chwilę przy szybie patrząc na plażę, na której wciąż gdzieniegdzie były otwarte różne lokale. Czuł już, że pęka mu głowa i wiedział, że to nie będzie bynajmniej miła noc. Padł na kanapę przedtem stawiając przy niej wiadro i wbił głowę w poduszkę próbując zasnąć.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 15:20:09 GMT 1
Chłopaka obudził dzwoniący telefon. Zorientował się, że leży na ziemi obok wiadra pełnego wczorajszej, niestrawionej kolacji. Czuł się zdecydowanie lepiej niż w nocy, chociaż wciąż bolała go trochę głowa. Odepchnął się rękami od ziemi i, odrobinę się chwiejąc, zmierzył w kierunku sypialni. Markus podniósł słuchawkę.
-Halo? - powiedział chłopak. Już chciał powiedzieć dzwoniącemu, że nieładnie jest dzwonić z samego rana, ale kiedy spojrzał na zegar przełknął swoje słowa; było już grubo po dwunastej. -Dzień dobry. - odezwał się niski męski głos - Czy dzisiaj Pan pracuje?
Markus już miał powiedzieć, że jest bezrobotny, ale zorientował się szybko o jaką pracę chodziło mężczyźnie.
-Ta.. Tak. - odpowiedział, mimo że wciąż miał małego kaca i potrzebował kilku godzin żeby wydobrzeć. Był ciekaw o co zostanie poproszony tym razem; o kradzież? Może o podpalenie jakiejś nory? Albo o zabicie kilku osób? -Wyśmienicie. Widzi Pan, Panie Teufel, moja firma - wyraz firma dzwoniący wypowiedział powoli, z nutką tajemnicy - miała ostatnio kilka problemów. Przyjeżdżała do nas policja, wypytywała nas o jakieś rzeczy, wie Pan, wachlarz oskarżeń był rozległy; od korupcji i oszustw podatkowych po pobicia. Na szczęście nie znaleźli żadnych dowodów. Mieliśmy pewne spekulacje skąd mogli mieć powody do podejrzeń. W końcu, po kilku tygodniach "śledztwa" okazało się, że mamy wśród pracowników osobę, który lubi kłapać dziobem. Zgarniał za to pieniądze od służb. Gdy dowiedzieliśmy się kto to natychmiast usunąłem ją z grona pracujących, jednakże mam do Pana pewną prośbę. - mężczyzna na moment umilkł. -Jaką prośbę? - zapytał Markus, chociaż był prawie pewien co do odpowiedzi. -Widzi Pan, nie chciałbym aby taka sytuacja zaszła ponownie. Prosiłbym aby zrobił Pan coś więcej niż tylko zlikwidował szkodnika; niech zostawi Pan służbom wiadomość, że nie wolno wtykać nosa w cudze sprawy. Oczywiście Pana sowicie wynagrodzę. Co Pan na to?
Chłopak dopytał jeszcze trochę o wynagrodzenie, a kiedy uznał, że jest ono zadowalające zgodził się i odłożył słuchawkę. Zanotował najważniejsze rzeczy; wiedział, że jego cel mieszka gdzieś w śródmieściu i być może jest chroniony przez swoją prywatną ochronę lub policję. Nie spytał jak mocna ma być wiadomość, jednak pomyślał, że zostawienie zmasakrowanego ciała pod komisariatem wystarczy. Markus uznał, że zajmie się swoim zadaniem wieczorem, a na razie wyjął z zamrażarki worek lodu, który przyłożył sobie do głowy, wypuścił papugę z klatki, przesiedział kilka minut na sofie i poszedł się umyć.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 20:10:44 GMT 1
Markus wpadł do domu, zrzucił swoje ubrania i usiadł na kanapie. Rozmyślał nad tym co dzisiaj zrobił. Zabiłem... jedną... dwie... trzy... tak... trzy osoby... Do tego całe śródmieście jest pełne glin. Mam nadzieję, że wynagrodzenie będzie chociaż zadowalające... Furgonetkę zostawił w bocznej uliczce niedaleko komisariatu, zostawił w niej swoje przesiąknięte posoką ubrania, wszystko szybko zalał wybielaczem i benzyną a następnie podpalił. Mimo że nie dosięgła go żadna z kul to czuł ból w prawej nodze. Zdejmując spodnie zauważył, że w łydkę wbił mu się spory kawałek szkła. Udał się do łazienki, wyciągnął kawał szyby pęsetą i przemył ranę spirytusem. Mam nadzieję, że tyle wystarczy - pomyślał - byłoby kiepsko gdybym poszedł do lekarza, a ten spytałby mnie skąd to mam... Markus nasypał sobie do miski paczkę Lucky Charms, a następnie zalał je mlekiem. Następnie postanowił, że włączy sobie muzykę. Już sięgał po Mozarta, ale nagle przypomniało mu się jak stał z truchłem na ramieniu wpatrzony w przerażone dziecko, a w mieszkaniu leciał ten pieprzony kompozytor. Cofnął rękę z obrzydzeniem. -Wolę coś cięższego - wymamrotał do siebie, po czym włączył album "Painkiller" zespołu Judas Priest. Wrócił na sofę i zaczął jeść płatki.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 21, 2018 20:58:12 GMT 1
Markus właśnie skończył opłukiwać miskę kiedy zadzwonił telefon. Natychmiast odłożył na stolik siedzącego mu na ramieniu Maksa, podbiegł do aparatu i podniósł słuchawkę.
-Tak? - spytał zmęczonym głosem
-To znowu ja Panie Teufel - odezwał się znajomy głos. To był jego zleceniodawca. - Chciałem Panu oznajmić, że Pańskie wynagrodzenie jest gotowe do odbioru, proszę spotkać się rano z naszym człowiekiem w alejce na prawo od wejścia do Klubu Bonilvio, będzie czekał na Pana w śmieciarce. Swoją drogą, odwalił Pan kawał niezłej roboty. Teraz każdy nasz przeciwnik wie, że nie powinno nam się podskakiwać.
-To Pan już o wszystkim wie? - zapytał zdziwiony Markus. Fakt, pod apartamentem, sądząc po syrenach, zebrało się sporo glin. No ale minęło 40 minut, może godzina! Wiadomości rozchodzą się aż tak szybko...?
-Mamy uszy i oczy w całym Miami. Dobrze, jeżeli Pan już wszystko wie...
-Moment! - przerwał mu chłopak - Czemu nie powiedział Pan, że w mieszkaniu jest dzieciak?
-Nie sądziłem, że to takie istotne. Mam nadzieję, że nie sprawiał kłopotów - mężczyzna zaśmiał się ironicznie - Właśnie, niech nie zwraca się Pan do mnie per "Pan". Mów mi Daniel.
-Dobrze.
-Wszystko już wiesz? Hmmm... Wspaniale. W takim razie, żegnam Pana, Panie Teufel! Proszę nacieszyć się wynagrodzeniem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zechce Pan dla mnie popracować. - Markus usłyszał kliknięcie. Odłożył słuchawkę i wrócił na kanapę.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 22, 2018 14:45:56 GMT 1
Markus obudził się o dziesiątej. Gdy wziął już prysznic podszedł do lodówki, na której zazwyczaj wisiało mnóstwo karteczek zapisanych krótkimi niemieckimi zdaniami. Dzisiaj wisiały tylko trzy; "Nakarm papugę", "Wypierz płaszcz" i "Odbierz zapłatę". Markus wrócił do sypialni, otworzył szafę i chwycił jeden ze swoich ponurych płaszczy. Wczoraj jego garderoba zmniejszyła się o jedną sztukę. Dawno go nie wkładałem... - pomyślał Markus strzepując kurz z rękawów ubrania. Zaniósł go do kuchni, gdzie obok zlewu znajdowała się mała pralka po czym umieścił go w jej wnętrzu, dosypał proszku i włączył maszynę. Następnie nakarmił Maksa, który zaskrzeczał wesoło na jego widok. Chłopak pogłaskał papugę po głowie i wrócił do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Gdy opróżnił miskę płatków ubrał się szybko w przetarty t-shirt Iron Maiden, chwycił kluczki od motocykla i schował w spodniach giwerę. Zszedł do garażu i ruszył pojazdem w stronę miasta.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 22, 2018 15:09:31 GMT 1
Zaparkował motor w garażu i wjechał windą na szóste piętro. Otworzył drzwi do mieszkania i zaniósł torbę do sypialni. Ukrył ją w szafie, wisiała między paroma płaszczami. Zanim zamknął ją z powrotem wyciągnął z torby kilkaset dolarów. Natychmiast opuścił mieszkanie. Postanowił, że dzisiejszy dzień spędzi spacerując i jeżdżąc po mieście.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 24, 2018 20:09:57 GMT 1
Markus obudził się o jedenastej koło sofy. Obok niego, jak zwykle po "cięższych przebudzeniach" stało wiadro pełne rzygowin. Dobrze, że go nie wywaliłem spadając z kanapy - pomyślał chłopak - Nie pozbyłbym się plam i smrodu przez tydzień.
Poszedł do łazienki, wziął prysznic a następnie przesiedział dwadzieścia minut na kanapie, w samym ręczniku, myśląc nad ostatnim tygodniem. Gdy w końcu się przebrał, nakarmił papugę i zjadł płatki, niespodziewanie zadzwonił telefon. Markus natychmiast do niego podbiegł i podniósł słuchawkę.
-Witam Panie Teufel. - odezwał się Daniel.
-Dzień dobry. - rzucił chłopak.
-Chciałem spytać Pana czy byłby Pan zainteresowany następnym kontraktem? - spytał zleceniodawca
Markus był przy kasie, ale pomyślał, że dodatkowe środki mu nie zaszkodzą.
-Jeżeli nie spotkam znowu żadnych dzieci - czemu nie?
-Wspaniale. - odpowiedział mu wesoło mężczyna - Do tego zlecenia dostanie Pan wspólnika. Przyda się Panu, niech mi Pan uwierzy.
Teufel zawsze był przyzwyczajony do operacji solo, właściwie nigdy nie współpracował z innym najemnikiem. Czuł się trochę dziwnie.
-Na pewno nie dam rady wykonać tego zlecenia samemu?
-Obawiam się, że nie. Ale proszę się nie denerwować. To mój zaufany pracownik. Spotkaj się z nim dzisiaj, około szesnastej, w klubie "Neon Tulip". Twój współpracownik będzie posiadał wszystkie informacje dotyczące Waszej misji. Jest ubrany w czarną bluzę z naszytą z tyłu kobrą, na pewno łatwo go wypatrzysz. - pracodawca szybko przeszedł do wynagrodzenia, czym skutecznie zachęcił Markusa do wykonania roboty. - Wszystko już wiesz? Hmm... dobrze. Żegnam zatem. Powodzenia.
Daniel rozłączył się. Markus został postawiony w niezręcznej sytuacji. Nie to że nie był towarzyski; po prostu nie lubił mieć współpracowników. Nie ufał ludziom w kwestii pracy. Nigdy nie wiadomo czy nie okaże się, że taki "współpracownik" ma na mnie zlecenie. No ale nic już nie mógł na to poradzić. Podjął się zlecenia - wykona je.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 11:57:20 GMT 1
Markus obudził się około trzynastej, tym razem w kabinie prysznicowej. Gdy się podnosił zorientował się, że jest cały poobijany i wszystko go boli. Dobra - pomyślał - robię sobie przynajmniej tydzień przerwy. Wziął szybki prysznic i ubrał się w swoje rzeczy. Po nakarmieniu papugi sam zjadł skromne śniadanie i siadł przed telewizorem. Niepokoiła go wczorajsza nieobecność Emily. Po kilkunastu minutach oglądania wiadomości postanowił, że zadzwoni do Daniela i spyta o nią. Podszedł do telefonu i nagle zobaczył, że ma dwie nowe wiadomości głosowe.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 12:27:06 GMT 1
Witaj Teufel, tu Emily - odezwał się głos w słuchawce - Wybacz moją nieobecność w klubie. Jak pozbyłam się zwłok w porcie zauważyłam, że jedzie za mną czarna terenówka. Jakoś pięć minut od "Neon Tulip" zdałam sobie sprawę, że mnie śledzi. Ktokolwiek to był, nie chciałam go na Ciebie ściągać, więc jeździłam godzinę po mieście i wróciłam do domu. Chyba ich zgubiłam gdzieś przy "Bonilvio", w jednej z bocznych ulic. Było już późno więc uznałam, że wrócę do domu. Jeszcze raz przepraszam, spotkamy się jutro i podzielimy się wynagrodzeniem.
Markusowi spadł kamień z serca. Czemu ja się w ogóle przejmowałem, znam ją od wczoraj - pomyślał. To było już nieważne, dziewczyna była cała i zdrowa. Luft już chciał odłożyć słuchawkę, gdy nagle zaczęła się odtwarzać druga wiadomość.
-Teufel - powiedziała Emily pociągając nosem - Jacyś ludzie w różowych koszulach stoją pod moim blokiem... Wyglądają podobnie do typa, którego zastrzeliłam w domu detektywa... - brzmiała na przerażoną - Mogłabym przysiąc, że widziałam w uliczce pod oknem tego SUVa, który mnie śledził. - dziewczyna zaczęła jeszcze mocniej szlochać - Boję się, nie chcę umierać... Dzwoniłam do Daniela, ale nie odbiera... Jemu też zostawiłam wiadomość... - tutaj zupełnie załamał jej się głos - Proszę... pomóżcie mi...
Nastąpiło kliknięcie. Markus cały pobladł. Spełnił się właśnie najczarniejszy scenariusz z tych które wczoraj wysnułem pijąc whisky. Chciał także zadzwonić do Daniela, ale mężczyzna nie odbierał. Luft padł spanikowany na kanapę.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 17:55:01 GMT 1
Oglądał akurat, dla polepszenia humoru, trzecią odsłonę Indiany Jonesa. Scena, w której tytułowy bohater wyrzuca oficera SS przez okno zeppelinu mówiąc, że "nie miał biletu" rozbawiła go, jednak nie na tyle żeby się roześmiał. Właśnie patrzył na wściekłą twarz żołnierza, kiedy nagle zadzwonił telefon. Chłopak prawie zszedł na zawał. Szybko odstawił miskę z prażoną kukurydzą na kanapę i pobiegł do stolika z telefonem. Podniósł słuchawkę. -Guten... Dzień dobry! - szybko poprawił się chłopak. Będąc w domu czasami w ogóle zapominał gdzie jest i mówił w ojczystym języku. -Panie Teufel, musimy się szybko spotkać...! - rozpoznał głos Daniela, jednak nie był taki spokojny jak zwykle; teraz był przestraszony, wręcz pełen paniki. Miałem nadzieję, że będę miał wolne przez ten tydzień. Gdyby to nie był Daniel to pewnie olałby zlecenie i wrócił do oglądania. Ale wiedział, że sprawa jest poważna. Jeżeli tamci ludzie zrobili krzywdę Emily to on i Daniel są następni w kolejce. -Gdzie? Kiedy? - spytał trochę zdziwiony chłopak. -Kurwa... nie mogę powiedzieć przez telefon. Te psy z Kolumbii mogą nas podsłuchiwać... - zrobił na moment przerwę. A więc to Kolumbijczycy - pomyślał chłopak. Słyszał jak mężczyzna pstryka długopisem najwyraźniej intensywnie myśląc. - Wyślę Panu informację! Znajdzie ją Pan w swojej skrzynce za około dwie godziny. Jeszcze nie wiedzą gdzie Pan mieszka. Tak będzie najbezpieczniej. -Do... Dobrze - Luft nie wiedział, że Daniel zna jego adres, ale nie przejął się tym bardzo. -Proszę przyjść o umówionej godzinie. Mam nadzieję, że starczy nam czasu... Chłopak usłyszał kliknięcie. Odłożył słuchawkę, usiadł na kanapie myśląc chwilę nad tym co zrobić, a chwilę później oglądał już znów film.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 18:43:04 GMT 1
Markus zdążył obejrzeć jeszcze "Lśnienie" zanim w końcu, około szesnastej, zadzwonił dzwonek. Otworzył drzwi, ale nie zastał za nimi nikogo. Zjechał na dół i sprawdził swoją skrzynkę. Znajdowała się w niej mała karteczka.
Dzisiaj, dwudziesta pierwsza, Klub "Golden Sax", nie spóźnij się. - głosił napis na kartce. Chłopak schował ją do kieszeni i wrócił do mieszkania.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 27, 2018 19:03:07 GMT 1
Kiedy Markus wkładał płaszcz była już dwudziesta trzydzieści. Na wszelki wypadek schował do jego wewnętrznej kieszeni giwerę z tłumikiem, do oddzielnych, małych kieszonek wcisnął kilka magazynków i nóż motylkowy. Już miał wyjść, ale zapomniał o dwóch rzeczach; o chuście (zapowiadali, że będzie chłodno) i o strzykawce. Obie rzeczy schował do drugiej kieszeni i zjechał do garażu, po czym wsiadł na motor i odjechał.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 28, 2018 18:11:04 GMT 1
Markus obudził się w swoim łóżku, jego klatka była pokryta jakimiś chemikaliami a na obtartej połowie twarzy leżał duży kawał waty nasączony spirytusem. Spróbował się podnieść, ale ból był naprawdę cholernie duży. Gdy w końcu udało mu się wstać wyszedł z sypialni i zaczął się rozglądać szukając Daniela, jednak nigdzie go nie było. Wrócił do pokoju i zobaczył, że ma nową wiadomość w telefonie.
Dzień dobry Panie Teufel - odezwał się znajomy głos Włocha - Cieszę się, że Pan wstał. To cud, że nie połamał Pan sobie, ani mnie, żadnej kończyny, jednakże pańskie żebra są uszkodzone i ma Pan nadwyrężone barki. Proszę odpoczywać, zleceniem zajmie się Pan gdy będzie Pan gotów. Chciałem Panu także podziękować za akcję przedwczoraj, gdyby nie Pańskie zdolności motocyklowe oboje bylibyśmy martwi. Mam u Pana wielki dług.
Gdy nastąpiło kliknięcie, Markus odłożył słuchawkę. Najbliższy czas spędzę siedząc w domu... - pomyślał, po czym, z trudem, poszedł się umyć.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 29, 2018 16:17:32 GMT 1
Teufel obudził się. Był już poniedziałek. Ostatnie kilka dni spędził w domu, ewentualnie wybierał się na małe spacery, żeby pooddychać świeżym powietrzem. Jedynie wczoraj wyszedł na trochę dłużej w celu przemalowania motocyklu, zmiany rejestracji (po znajomości), kupna kasku i zrobienia drobnych zakupów. Dzisiaj czuł się znacznie lepiej - cokolwiek było mu w żebra już prawie minęło, barki bolały go tylko odrobinkę. Postanowił, że w poniedziałek jeszcze poodpoczywa i weźmie się za zlecenie dopiero jutro (wszystkie potrzebne informacje już otrzymał od jednego z ludzi Daniela). Po zjedzeniu śniadania i nakarmieniu papugi wyszedł z domu na spacer.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 29, 2018 20:19:31 GMT 1
Markus wrócił do domu i usiadł przed telewizorem. Zamierzał spędzić kolejny wieczór na oglądaniu filmów i jedzeniu popcornu. Odpalił "Terminatora", wyjął kukurydzę z mikrofalówki i siadł na kanapie. Zanim włączył film postanowił, że zadzwoni do Daniela i da mu znać, że jest gotów. Wybrał numer, który zleceniodawca mu przekazał i podniósł słuchawkę. -Witam - odezwał się Włoch. -Dobry wieczór - przywitał się Markus - Chciałem powiedzieć Panu, że jestem gotowy. Jutro zamierzam wykonać robotę. -Wspaniale - odpowiedział wesoło zleceniodawca - Mam dla Pana specjalną paczkę na tę misję, jeden z moich ludzi przyślę ją do Pana jutro rano, zawiera zaopatrzenie i kilka przydatnych rzeczy. Życzę Panu powodzenia! Żegnam. -Do usłyszenia. - pożegnał się Teufel. Po odłożeniu słuchawki wrócił przed telewizor i włączył film.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 29, 2018 21:10:57 GMT 1
Obudził się koło dziewiątej rano. Był już wtorek. Wstał, wziął szybki prysznic, nalepił świeży plaster na rozcięcie na nosie i przetarł obtartą część twarzy watą nasiąkniętą spirytusem. Zjadł małą kanapkę, nakarmił papugę i wypuścił ją z woliery. Niech sobie polata, zanim wrócę będzie późno.
Przesiedział chwilę na kanapie, ale gdy usłyszał dzwonek, natychmiast się poderwał i otworzył drzwi. Tak samo jak ostatnim razem nikogo nie było, jednakże tym razem na wycieraczce leżała sporej wielkości paczka. Markus podniósł ją z trudem i przeniósł na łózko w sypialni. Po rozerwaniu tektury i folii znalazł w środku pistolet maszynowy Ingram M10 z tłumikiem, kilka magazynków, pudełka z nabojami, granat dymny oraz plan budynku w którym miał znajdować się jego cel. Teufel uśmiechnął się i zaczął wypakowywać ekwipunek.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 31, 2018 10:25:44 GMT 1
Chłopak przepakował wszystko do plecaka, dodatkowo dołożył do niego bandaże, pęsetę, strzykawkę z narkotykiem i spirytus medyczny. Zanim wsiadł na motor, nałożył na twarz swoją chustę, dodatkowo założył jeszcze stary beret ojca żeby ukryć fryzurę. Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechał w stronę miejsca zapisanego na kartce, którego plan wcześniej dokładnie przestudiował.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 3, 2018 16:36:08 GMT 1
Markus z trudem dojechał do domu. Był pod wpływem, był poobijany, jego nos był poważnie uszkodzony, miał przestrzelony kawałek lewego ramienia, a prawa ręka była chyba zwichnięta. Gdy tylko wszedł do mieszkania, zwalił się na kanapę, z której, skrzecząc wściekle, odleciał Maks, przysunął do siebie wiadro i zasnął.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 3, 2018 20:36:33 GMT 1
Obudził się w środę, po południu. Tym razem leżał przy zlewie w kuchni. Spojrzał w stronę wiadra - było pełne. Wypłukał je z niesmakiem i wrócił na kanapę. Głodny jestem - pomyślał. Nasypał sobie płatków, jednak mleko się skończyło. No nic, zjem na sucho. Zjadł płatki, po czym poszedł się umyć. Idąc do łazienki zauważył, że niektóre meble są ozdobione ptasim gównem - Maks latał cały dzień po mieszkaniu. Gdy wziął prysznic, zmienił opatrunek na ramieniu i przebrał się w standardowe ubrania. Siedział kolejne dwie godziny na kanapie. Wieczorem zadzwonił telefon. Markus domyślił się kto to. -Gratuluję Panie Teufel! - powiedział radośnie Daniel. - Teraz mamy już na dłuuuugo z głowy Kolumbijczyków! -Dziękuję. - odpowiedział chłopak - Obawiam się, że nie będę w stanie dla Pana pracować przez najbliższe kilka tygodni. -Ja mam nadzieję, że nie będzie Pan musiał w ogóle! - zaśmiał się Włoch. - Pańskie wynagrodzenie będzie jutro gotowe do odbioru. Jeszcze raz dziękuję, za wszystko! Bez Pana moja firma by upadła a ja skończyłbym martwy! -Ależ nie ma za co! - powiedział skromnie Markus. - Życzę miłego dnia - spojrzał na zegar. - To znaczy wieczora! -Żegnam! Luft padł z powrotem na kanapę i włączył telewizję. Zarobiłem tyle, że mogę się spokojnie przeprowadzić do centrum... W najbliższym czasie nie będę nic robił. Przynajmniej nie zamierzam...
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 4, 2018 17:53:15 GMT 1
Markus obudził się w czwartek rano. Tym razem nie budził się w nocy, więc był wyspany, a ból w prawej ręce powoli ustępował. W lewej zaś... Hmm... Rana już się zasklepiła, ale jeszcze trochę minie zanim będę mógł ściągnąć opatrunki... Teufel poszedł się umyć. Spojrzał w lustro; nos był spuchnięty podobnie jak i lewe oko. Nałożył na niego plaster, zjadł, nakarmił papugę i usiadł znowu na kanapie. Cały czas dręczyły go nieprzyjemne myśli, głównie dotyczące Emily. Przydałby mi się spacer... Chwycił płaszcz i spacerkiem udał się na plażę.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 9, 2018 14:59:24 GMT 1
Markus wrócił do mieszkania około wpół do dwunastej. Nie chciało mu się jakoś bardzo spać, więc włączył sobie muzykę.
Stanął przed dużym oknem, zapalił papierosa i wpatrzył się w ocean oraz w światła plażowych klubów. Znowu poczuł się trochę przygnębiony; dobijała go samotność, fakt, że poza papugą nie ma tak naprawdę nikogo. Spojrzał na ulicę pod jego apartamentowcem - w świetle ulicznych lamp dostrzegał przechadzających się ludzi, żaden nie szedł sam; podchmielona blondynka zataczała się razem z równie pijanym chłopakiem, czarnoskóry młodzieniec palący zioło także śmiał się głośno ze swoją ekipą, nawet żebrak z koszykiem pełnym jakichś kartonów szedł razem z koleżką. Patrzyłby tak przez godziny słuchając odzwierciedlającej jego uczucia piosenki Rolling Stonesów, z coraz większym poczuciem, że został sam, jednakże poczuł żar w prawej ręce i zorientował się, że z papierosa został tylko niedopałek. Cisnął nim za okno i poszedł się umyć.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 9, 2018 17:52:36 GMT 1
Po przebudzeniu się Markus od razu poszedł się umyć, zjadł i znowu siadł na kanapie. Większość poranka spędził na oglądaniu "Poszukiwaczy Zaginionej Arki", potem pograł trochę w "The Legend of Zelda" na NESie i w ten sposób czas zleciał mu do popołudnia. Grałby zapewne do wieczora gdyby nie nagłe uczucie pustki w żołądku. Przypomniał sobie, że wczoraj po pijaku wpadł na pomysł podjechania na jakiś dobry, drogi obiad. Jak się nazywała ta restauracja, o której mówiła barmanka? La Mar? Tak, La Mar. Ubrał się w koszulę i czarny płaszcz, do tego założył szare spodnie. Gdy był już gotowy, wyszedł z domu i ruszył do restauracji.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 12, 2018 15:40:08 GMT 1
Markus zaparkował swój motor w podziemnym garażu. Winda była zepsuta, więc musiał iść na szóste piętro piechotą. W sumie to całkiem dobrze, spalę akurat trochę obiadu. Gdy dotarł do mieszkania, wyprał ubrania, na szybko je wyprasował i odwiesił je na wieszak. Potem posiedział trochę na kanapie z Maksem, którego zdecydowanie bardziej ekscytowało dziobanie ucha swojego właściciela niż oglądanie telewizji. Gdy było już trochę po północy Luft poszedł się umyć i położył się spać.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 12, 2018 16:24:28 GMT 1
Chłopaka około dziewiątej rano obudził telefon. Wstał leniwie, przeciągając się, z łóżka i podniósł słuchawkę. -Guuuten morgeen... -powiedział chłopak ziewając i pocierając oczy- Ist das etwas wichtiges...? -Panie Teufel! To Pan? -odezwał się znajomy głos. Markus natychmiast się rozbudził. To był Daniel. - Mamy kłopot, być może duży. -Ach... Przepraszam, jestem trochę niewyspany. -odpowiedział, tym razem w odpowiednim języku. - Jaki problem ma Pan na myśli? -Ktoś... cholera...! Ktoś znowu siedzi nam na ogonie! -wrzasnął Włoch. Był wyraźnie zaniepokojony, tak jak wtedy gdy zginęła Emily. Markus chwilę trawił wiadomość, którą właśnie otrzymał i dopiero po kilku sekundach zrozumiał o co chodzi. A więc moje paranoiczne przypuszczenia z restauracji się potwierdziły... -Kto tym razem? -spytał poddenerwowany chłopak. -Nie wiemy dokładnie kto, ale nowa osoba przejęła Pańską sprawę. Miejmy nadzieję, że nie dokopała się jeszcze zbyt głęboko... Nie znam jej tożsamości, ale gdy tylko się dowiem, będzie musiał Pan rozwiązać problem. Teufel westchnął. Miał dość zabijania ludzi na jakiś czas. Miał pieniądze, miał wolny czas. Czego chcieć więcej? Po co zabijać? -Rozumiem... -odparł. - Nie da się tego załatwić w inny sposób? -Wątpię. -odpowiedział Daniel - Odezwę się jeszcze do Pana. Żegnam. Niemiec odłożył słuchawkę. Nie chciał rozwiązywać tego w taki sposób. Nie chciał w ogóle tego rozwiązywać. Po co przyjąłem zlecenie od tego człowieka...? Jedno "nie" i byłbym teraz bezpieczny... Chłopak otworzył okno w sypialni i zapalił papierosa.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 12, 2018 21:40:06 GMT 1
Późnym popołudniem zadzwonił telefon. Markus podniósł słuchawkę. -Dzień dobry, Panie Teufel. -odezwał się chłodno Daniel - Znam już tożsamość naszego koleżki. A raczej jak się okazuje koleżanki. -Kto to? -spytał z zaciekawieniem Luft. -Wszystko będzie podane na kartce, dotrze do Pana dziś wieczorem. Proszę zająć się problemem. Chłopak westchnął. -Na prawdę nie ma innego rozwiązania? Przecież nie trzeba od razu wyrywać chwasta, wystarczy go odrobinę nastraszyć to sam się odczepi. - czuł się dziwnie; zabijał ludzi od ponad dwóch lat, ale zaczął odczuwać jakieś wyrzuty sumienia czy niechęć do morderstw dopiero po tym jak wkopał się w to gówno z organizacją Włocha. Z drugiej strony nigdy przedtem nie odczuwał tak silnie konsekwencji swoich działań jak w tym właśnie momencie. -Hmm... -Daniel chwilę milczał. W tle słychać było ciche pstrykanie długopisu. - Dam Panu szansę. Wiem, że jest Pan profesjonalistą. Proszę załatwić to w taki sposób jaki uważa Pan za stosowny. Jeżeli się nie uda; wie Pan co należy zrobić. Jedyne o co proszę to o wykonanie zlecenia jak najszybciej się da. Żegnam. Teufel odłożył słuchawkę. Miał pewien plan, w którym nie musiał prawdopodobnie nikogo zabijać i mógł się sprawdzić. Poczekam do wieczora i wykonam zadanie. Ale najpierw pójdę się napić. Włożył płaszcz, wypuścił papugę i wyszedł na miasto.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 13, 2018 15:40:07 GMT 1
Chłopak wszedł do mieszkania i zamknął się na cztery spusty najpierw upewniając się czy nikt może za nim nie idzie. Mam przejebane... Ściągnął płaszcz i usiadł na kanapie. Poszukiwała go policja. Markus bał się, że ktoś, może nawet jego sąsiad, go wyda. Co prawda władze nie wiedziały co robił, był jedynie jednym z podejrzanych w sprawie. Ale co jeżeli go by go schwytały? Areszt? Brutalne przesłuchania? Więzienie? Albo krzesełko? Chłopak był straszliwie spanikowany. Postanowił, że zadzwoni do Daniela.
-Tak, słucham? - odezwał się Włoch.
-Jestem poszukiwany w całym mieście... - odpowiedział szybko Markus. - Widział Pan plakaty?
Daniel chwilę nie odpowiadał.
-Tym bardziej musisz przyspieszyć w robocie. Dopóki ten detektyw żyje, sprawa będzie trwała.
-Przecież wiem! Zamierzałem załatwić sprawę dziś wieczorem... - warknął poddenerwowany Niemiec. - Nie dostałem jednak jeszcze informacji.
-Proszę się nie martwić, będą u Pana najpóźniej za dwa kwadranse. - Włoch odchrząknął. - Gdy już wykona Pan robotę skontaktuje się Pan ze mną i ustalimy co dalej. Mam pewien pomysł, jednakże jest wyjątkowo trudny do zrealizowania, ale z pewnością zniknie Pan z grona podejrzanych.
-Dobrze... Postaram się odezwać jeszcze dzisiaj... -chłopak wzdechnął- Żegnam Pana.
-Żegnam... i życzę powodzenia!
Luft odłożył słuchawkę. Był niesamowicie zestresowany. Wiedział, że jeżeli nie zajmie się szybko problemem to skończy z trucizną w żyle, albo usmażony przez prąd. Usiadł z powrotem na kanapie i zaczął bawić się z papugą. Pół godziny później do jego drzwi zadzwonił dzwonek. Tradycyjnie; nikogo nie było, ale na wycieraczce leżała paczka. Szybko wniósł ją do środka i rozpakował.
Wewnątrz paczki leżała kartka z napisem "detektyw Tyler", adresem zamieszkania osoby i godziną o której zazwyczaj wraca z pracy. Teufel chwycił kartkę, wrócił na sofę i zaczął obmyślać plan działania.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 13, 2018 19:19:01 GMT 1
Gdy Markus właśnie ładował pistolet i, ubrany w beret i chustę, zbierał się do wyjścia, znowu zadzwonił telefon. Momentalnie podbiegł i odebrał.
-Panie Teufel! -powiedział Daniel - Dobrze, że Pan jeszcze nie wyszedł. Mialiśmy małą pomyłkę z adresami. Jeden z moich ludzi jechał dziś za policjantką i okazało się, że pojechała gdzieś indziej. Po za tym powęszył odrobinę w okolicy domu i są tam przynajmniej dwie osoby. Nie lubię tego robić, ale zależy nam na czasie, więc podam Panu adres telefonicznie - tutaj Włochał podał ulicę i numer budynku. - Jest na peryferiach. Jeszcze jedno; cokolwiek Pan planuje - proszę zachować czujność. Powodzenia.
Daniel mówił tak szybko, że Niemiec nie zdążył nawet raz się odezwać. Zapisał adres na kartce, upewnił się, że wszystko ma, po czym wsiadł na motor i ruszył w stronę domu pani detektyw.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 14, 2018 22:55:47 GMT 1
Markus jechał do domu ostrożnie, na każdych światłach sprawdzał czy nikt za nim nie jedzie. Prędzej czy później i tak mnie namierzą... Zaparkował motor w garażu i wjechał na górę. Gdy wszedł do mieszkania poczuł się wreszcie w miarę bezpieczny. Zanim usiadł na kanapie zadzwonił do Daniela i opowiedział mu o całej akcji. Daniel skrytykował go za danie się wykryć i za opowiadanie mu tego wszystkiego przez telefon, gdzie ktoś mógł słuchać, jednakże pochwalił za udaną ucieczkę. "Mam nadzieję, że to podziała, Panie Teufel." Markus też miał taką nadzieję. Jeżeli policjantka nie porzuci śledztwa to dla własnej wolności będzie zmuszony ją zabić. Nie chciał jej zabijać. Była taka drobna i przestraszona. Drobna ale uzbrojona. Gdybym jej nie przyjebał to mogłaby mnie zastrzelić. Poza tym sam nie jestem wiele od niej większy. No, może szerszy w barach... Chłopak jeszcze chwilę rozmyślał nad swoją akcją, jednak szybko porzucił te myśli. Co ma być to będzie. Poczekam. Zobaczę. Nie ma co chwilowo się martwić na zapas. Kilka chwil później Luft podniósł się z kanapy i poszedł się myć.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 17, 2018 20:21:57 GMT 1
Markus obudził się rano. Gdy poćwiczył, umył się i zjadł śniadanie, zadzwonił telefon.
-Dzień dobry, Panie Teufel. - przywitał się Daniel. - Wygląda na to, że pański plan podziałał; mój człowiek obserwujący komisariat dzisiaj rano nie zauważył żeby panna Tyler przyszła do pracy. Cóż, miejmy nadzieję, że nikt nie weźmie w czasie jej nieobecności sprawy w swoje ręce. - odchrząknął. - Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pozostanie Panu jedynie włamanie się do archiw i usunięcie niewygodnych dokumentów, plakatami zajmą się moi ludzie.
-Zaraz, nie wspominał Pan nic wcześniej o archiwach. - odpowiedział zdziwiony chłopak.
Daniel zignorował go i mówił dalej.
-Miejmy nadzieję, że po prostu Pana sprawa pozostanie na zawsze nierozwikłana. Żegnam.
-Moment, mam...
Zanim Markus zdążył cokolwiek powiedzieć, człowiek po drugiej stronie się rozłączył. Chłopak zaczynał odnosić wrażenie, że Włoch nie traktuje go jako swojego pracownika, a bardziej jako marionetkę. Nie wspomniał nic o zapłacie za akcję w domu policjantki. Luft miał naprawdę wielką nadzieję, że to wszystko podziała i wyjdzie z tego gówna raz na zawsze.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on Jun 20, 2018 16:02:59 GMT 1
Przez kilka dni Markus siedział zamknięty w domu. Wychodził tylko, aby zrobić zakupy, ale zrezygnował nawet i z tego, kiedy zobaczył, że sprzedawca w pobliskim spożywczaku dziwnie się na niego patrzy. Od tamtej pory zakupy leżały pod jego drzwiami gdy tylko jeden z ludzi Daniela do nich zadzwonił. Mimo że policja jeszcze nie otoczyła jego domu i nie został aresztowany to i tak czuł, że jego wiadomość nie da dużo. Nawet jeżeli służby przestaną go ścigać to być może ktokolwiek, kto troszczy się o tamtą kobietę, sam zajmie się problemem jaki Markus stanowił. Chłopak właśnie zajadał miskę płatków i oglądał lekko zachmurzone niebo, gdy zadzwonił telefon. Wiedział już kto dzwoni.
-Witam, Panie Teufel. - przywitał się Daniel. - Mam dla Pana kolejne zlece- -Nie ma mowy. - przerwał mu poirytowany Luft. - Nie dostałem jeszcze szmalu za poprzednie. Poza tym powiedziałem już coś; nie chcę chwilowo tego robić. Mam dosyć na jakiś czas. -Słucham? - Włoch parsknął złośliwym śmiechem. - Pieniądze w swoim czasie. A co do tego co Pan wygaduje; jest Pan zimnokrwistym zabójcą, najemnikiem, który wyrzynał czasami cały budynek pełen ludzi, albo, tak jak w przypadku ostatniej misji, cały statek! Nagle chce Pan zrobić sobie przerwę?
Markusowi przed oczami stanął obraz mężczyzny, którego oczy na ułamek sekundy wypełniły się czystym strachem, a potem zgasły. Jego zwłoki pół godziny później wywalił przed posterunkiem policji. Zobaczył przerażone dziecko, które właśnie osierocił. Usłyszał znowu głos Emily, która płakała i prosiła go o pomoc. To jest za wiele jak na jeden miesiąc. Chciałbym chwilę odpocząć.
-Tak. Mam dosyć. Chcę mieć miesiąc, albo i nawet kwartał dla siebie. Najpierw tylko załatwię sprawę z poszukiwaniem i robię sobie przerwę. -W moim biznesie nie ma miejsca na przerwy. - odparł pozbawionym emocji głosem Daniel, po czym się rozłączył.
Chłopak uderzył z całej siły pięścią w ścianę. Zaczynał bardzo nie lubić swojego zleceniodawcy. Miał ochotę się od niego odciąć, ale wiedział, że jeszcze nie może. Padł poirytowany, rozmasowując nadgarstek, na kanapę i wrócił do posiłku.
|
|