|
Post by Rachel Williams on May 29, 2018 20:17:56 GMT 1
- Rachel - odwzajemniła uścisk. Już było jej trochę lepiej. Ustabilizowała się. - Telefony, tak? Cóż, wiem, że przestały w końcu dzwonić, ale ludzie w maskach nadal działają, chyba na własną rękę. Jakiś czas temu grupka takich została zastrzelona podczas ataku na rosyjską mafię. Mówiłaś, że ten mężczyzna z fotografii brał w tym udział? W jaki sposób? Kim on, swoją drogą, dla ciebie był?
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 29, 2018 20:24:03 GMT 1
-Partnerem. Brał w tym udział, bo jakiś znajomy go wkręcił na samym początku tego syfu. To miała być "Świetna zabawa".- Prychnęła- Gówno prawda. Próbował się jak najszybciej z tego wydostać, ale to było cięższe, niż myśleliśmy. Potem już nie chciał o tym rozmawiać i po telefonach posłusznie wychodził. Kiedy ostatni raz wyszedł, pokłóciliśmy się. Nie zdążyłam mu powiedzieć, że od tego momentu, nie było już tylko "ja i on". Jeśli wiesz, co mam na myśli.- Podniosła kącik ust- Ale to już nieważna kwestia.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 29, 2018 21:01:18 GMT 1
Mruknęła coś, ale w rzeczywistości nie zrozumiała. Nie była w obecnym stanie zdolna do w pełni jasnego myślenia, zmęczenie organizmu dawało o sobie nieustannie znać. Usiłowała sobie przypomnieć, co jeszcze kobieta wspomniała na temat tej sprawy... - Mówiłaś też coś, że znasz kogoś z policji? Nie próbowałaś może poprosić tej osoby, żeby sprawdziła dla ciebie akta spraw z dnia, w którym zaginął? Czy może nie ma ona odpowiednich do tego uprawnień?
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 29, 2018 21:02:35 GMT 1
-Próbowała, i nadal ciężko próbuje. Ale to nic nie dało. Nie ma żadnego śladu jego istnienia.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 6:32:28 GMT 1
Kobieta zamyśliła się na chwilę. - Czyli... ten ktoś sprawdził to dla ciebie, czy nie? Masz co do tego pewność?
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 6:46:44 GMT 1
Zamyśliła się. -Chce jej ufać, ale ona jest... Dziwna. Czasami naprawde dziwna. Potrafi znikąd dostać napadów agresji, więc nie naciskam na nią. Może dlatego że pracuje za dużo.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 7:05:25 GMT 1
- Oh. Nie brzmi na osobę, na której można polegać... - pomyślała. Z drugiej strony, przecież w ogóle jej nie znała. - Myślę, że powinnaś udać się na komisariat i upewnić się, że na pewno nie ma żadnych dokumentów z tego konkretnego dnia. Nie mam zamiaru kwestionować twojego kontaktu, ale jak to mówią, jeżeli chcesz upewnić się, że coś zostanie zrobione dobrze, zrób to sam.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 7:29:10 GMT 1
Kiwnęła głową. -Boje się że zatrzymają go za to, do czego był zmuszany.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 7:53:43 GMT 1
Zamilkła na chwilę. Cóż... to była skomplikowana sytuacja. Rachel zaczęła się zastanawiać, co wolałaby, gdyby była na jej miejscu. - Nawet, jeżeli by to zrobili, przynajmniej byś się z nim zobaczyła - uśmiechnęła się słabo. To nie było najlepsze pocieszenie, ale na lepsze w owej chwili nie wpadła.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 8:07:55 GMT 1
-Taaa- Westchnęła.- Dlatego nie poszłam na policje. Wolę wyobrażać sobie że jest wolny, niż widzieć go za kratami. Zakryła twarz dłońmi. -Jebana sytuacja bez wyjścia.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 8:53:14 GMT 1
- Hmm... Coś jej przyszło do głowy. - A gdybyś poprosiła tę swoją znajomą z policji, żeby umożliwiła ci wejście do archiwów? Nawet tylko na chwilę, żebyś mogła na własnej skórze przekonać się, czy cokolwiek na ten temat tam jest? Wiesz... potajemnie.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 9:06:34 GMT 1
-...Hmmm... To jest plan!-Uśmiechnęła się.-Przynajmniej przekonam się czy mówi prawdę czy tylko mnie zbywa.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 9:42:44 GMT 1
- No, dokładnie... - zmusiła się do uśmiechu. Czuła się fatalnie. Jak gdyby miała zaraz stracić przytomność. Wykrzesywała z siebie w trakcie tej rozmowy resztki energii.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 9:49:50 GMT 1
Spojrzała na nią. Nie wyglądała za dobrze. -Wszystko ok? Może cię podwiozę?
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 9:57:46 GMT 1
- Nie, dziękuję - odparła, starając się w jak najmniejszym stopniu pokazać, w jakim jest stanie. - I tak mam lada moment autobus, więc... Zastanowiła się chwilę. - Nie chciałabyś może dodatkowego wsparcia w przeszukiwaniu archiwów?
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 10:04:02 GMT 1
-Każda pomoc się przyda!- Uśmiechnęła sie. Przez chwilę stała zamyślona. Uświadomiła sobie że ktoś naprawde chce jej pomóc. Przytuliła Rachel. -Nawet nie wiem jak ci dziękować.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 10:49:24 GMT 1
- Na chwilę obecną w żaden znaczący sposób ci nie pomogłam - odparła zawstydzona.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 10:51:58 GMT 1
-Zawsze coś... Wiesz co? Muszę się zbierać. Może złapię panią detektyw.- Wzięła kawałek papieru i zapisała swój numer telefonu.- Trzymaj. Może spotkamy się jakoś na dniach? Kiedy dziewczyna odebrała karteczkę podeszła do motoru. -To narazie! Założyła kask. Wsiadła na motor odjechała.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 30, 2018 12:51:11 GMT 1
Schowała kawałek papieru do kieszeni. Popatrzyła na odjeżdżającą Laurę. Po chwili zaczęła wolnym krokiem zmierzać w stronę przystanku autobusowego. Do przybycia autobusu miała ponad godzinę.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 13:07:52 GMT 1
Weszła pewnym krokiem do klubu tuż przed 14.00. Ochroniarze już byli w środku. Zajęła miejsce za barem, po czym jeden z nich podszedł do dziewczyny. - Jesteś pewna, że chcesz... - Tak - przerwała mu - Wiesz, nie mam szesnastu lat, żeby trzeba było mnie pytać, czy jestem pewna tego, co robię. - A na tyle wyglądasz - rzucił, po czym odszedł. Uśmiechnęła się. To było miłe. Klub został otwarty i po chwili pojawili się pierwsi goście. Może to właśnie był klucz do szybkiego powrotu do normalnego stanu - normalne zachowanie.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 31, 2018 13:15:25 GMT 1
Zaparkował motocykl tam, gdzie zawsze. Wokół był ruch, w końcu to wieczór. Tym razem miał ochotę na tylko jednego drinka, może dwa. Nie łudził się, że spotka tę samą barmankę. Poza tym pokazywanie się w centrum było ryzykowne. Nie chciał, by tamtej gość go dorwał. A jeśli nawet, to miał plan B, obmyślony zawczasu z kuzynem. Wszedł spokojnie do środka i usiadł przy barze. Na jej widok lekko się uśmiechnął. Wyciągnął z portfela dychę i położył na blacie. - Whiskey z lodem poproszę, reszty nie trzeba.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 16:55:37 GMT 1
Po krótkiej chwili rozpoznała mężczyznę. - Dziękuję ślicznie - uśmiechnęła się. Przygotowała szybko drinka. Teraz, wieczorem, wiedziała już, że przyjście do pracy było dobrym pomysłem. Była bezpieczna, wokoło byli ludzie i mogła cieszyć się grającą cały czas muzyką. Zdecydowanie nie żałowała tej decyzji. - Mniemam, że biznes dalej prosperuje, zważywszy na ostatnie wydarzenia w mieście? - zagaiła, podając mu whiskey z lodem. Kurczę. Sama by się czegoś chętnie napiła...
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 31, 2018 17:00:15 GMT 1
- Aaa to prawda. Dziękuję ślicznie - odparł biorąc do ręki szklankę. Upił z niej łyk. - W rzeczy samej. Tak samo jak tutaj, przynajmniej tak mi się zdaje...
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 17:12:48 GMT 1
- Tak, ale to nie dzięki wydarzeniom w mieście - parsknęła śmiechem. Spojrzała na kartę, na której wypisane były nazwy możliwych do zamówienia rzeczy. - Chyba ostentacyjnie wykorzystam pana dobre serce - zażartowała, po czym zaczęła przygotowywać dla siebie drinka. Wyjęła w tym celu wermut, sok żurawinowy i sok pomarańczowy.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 31, 2018 17:17:00 GMT 1
Prychnął cicho pod nosem i uniósł brew.
- Och czyżby? A co Pani powie na taki układ... - odparł dając jeszcze jedną dychę. - Jeszcze jedna whiskey, ale z colą, bez lodu. Reszta dla Pani, jeśli coś zostanie.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 17:32:25 GMT 1
Przerwała na chwilę przygotowywanie drinka i spojrzała na niego. - Całe szczęście, że nie przychodzi pan tu zbyt często. W innym wypadku mogłabym się zacząć czuć winna za swój dobrobyt. Dziękuję uprzejmie, raz jeszcze. Wzięła pieniądze i dodała dwie kostki lodu do swojego, niemal gotowego już napoju. Pomimo pewnej, żartobliwej odpowiedzi była trochę zawstydzona. Ten wyglądający wręcz groźnie, rosły mężczyzna był z nieznanych jej powodów bardzo miły. Jakakolwiek dobroć okazana w tym mieście była już niemal zaskakująca, a on, cóż, nie wyglądał na takiego, co ją zbyt często okazywał. Najwyraźniej się myliła. Albo miała u niego jakieś specjalne względy. Sama nie była pewna, czy ta myśl ją jeszcze bardziej zawstydziła, czy może rozbawiła. Zastanawiała się, czy na jej twarzy nie wykwitł rumieniec. - Życzy ją pan sobie od razu, czy dopiero po wypiciu tej? - zapytała.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 31, 2018 17:39:34 GMT 1
Jedyne co zauważył, to lekki rumieniec na jej twarzy. Po prostu starał się być w miarę miły. Dodatkowo nie był głupi, czuł, że w takim miejscu roi się od ochrony, a on wygląda na tyle groźnie, że jeden ruch i wylądowałby na bruku z wilczym biletem. - Chyba tym lepiej. I tak rzadko zostawiam napiwki, a ostatnim razem zapomniałem - odrzekł pijąc dalej swojego drinka. - Niech będzie potem, żebym nie skończył z pigułką gwałtu w drinku i urwanym filmem - dodał żartobliwie.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 17:57:47 GMT 1
Przetarła z rozbawieniem czoło. Sama perspektywa... Nie. Odgoniła te myśli, zanim zabrnęły za daleko. Lepiej nie iść w tym kierunku, pomyślała rozbawiona. Spojrzała na zegar i ustaliła, że do końca tej, wyjątkowo wziętej zmiany zostało nieco ponad dwadzieścia minut. Niewiele. Wzięła czerwonej barwy, zimnego drinka i upiła z niego łyk. Był bardzo smaczny. Gdyby miała odpowiednie składniki, z chęcią robiłaby sobie takie rzeczy raz na jakiś czas w domu. W zasadzie, to nie był głupi pomysł. Musiałaby tylko wybrać się do sklepu po to i owo. Przypomniała też sobie, że miała o coś zapytać tego mężczyznę, gdy tu ostatnim razem był, ale nie potrafiła sobie tego przypomnieć. Porzuciła więc tę kwestię i zadała inne pytanie. Miała jednocześnie nadzieję, że mu w ten sposób nie przeszkadza albo coś w ten deseń... Potrzebowała zwykłej, normalnej rozmowy tego dnia. Bardziej, niż jej się to zdawało. - Skąd pan jest, o ile można wiedzieć? Pytam z czystej ciekawości - usprawiedliwiła się zaraz.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 31, 2018 18:03:30 GMT 1
Uniósł lekko brew. Z reguły z niewieloma osobami rozmawiał o takich rzeczach. Nawet jego kuzyn wiedział zaledwie tyle, ile było trzeba... Czyli wszystko. Jeremy miał na niego całą teczkę, podobnie na Niko. Wystarczyło mu kilka lat i sporo kontaktów oraz spotkań, także towarzyskich, by wiedzieć co i jak w tym mieście. Za to go w sumie szanował. Dodatkowo i jego umiejętności się przydawały, więc nie narzekał, tylko pracował. Uśmiechnął się lekko. Protekcjonalnie przeleciał wzrokiem tam, gdzie mógł, po czym z powrotem przeniósł go na barmankę. - Z Anchorage na Alasce.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 31, 2018 18:47:04 GMT 1
- Oh - mruknęła zaskoczona. Wyobraziła sobie skute lodem, przepastne, zimne tereny oraz porośnięte wiecznie zmarzniętą trawą tundry. Zupełną odwrotność niezmiennie słonecznego, ciepłego Miami. Krainę traperów, dziką i nieokiełznaną. Wzięła kolejny, niewielki łyk drinka. Może Alaska wyglądała inaczej. Nie wiedziała. Nigdy tam nie była. - Przebył pan daleką drogę do Florydy - odparła, przyglądając mu się. Nic dziwnego, że wyglądał jak twardziel. Skoro mieszkał na Alasce, pewnie nim był.
|
|