|
Post by Rey Wolfgang on May 18, 2018 14:51:29 GMT 1
Pomimo tego, że Alan nie przepada za tłumem z pieniędzmi jakie miał, skusił się na apartament w jednym z wieżowców w sercu miasta. Alan, zazwyczaj parkuje swoje auto przed budynkiem, gdzie ma specjalnie zarezerwowane dla siebie miejsce. Sam apartament, znajdował się na 6 piętrze budynku i witały go czarne drzwi oraz wycieraczka z napisem "Welcome".
Sam apartament nie był za wielki ale jednak przytulny - jedna łazienka z prysznicem, kuchni z podstawowym wyposażeniem, średni salon z telewizorem, telefonem domowym, stolikiem na którym było postawione radio, sofą oraz jedna sypialnia z podwójnym łóżkiem, pod którym znajdowała się torba z pieniędzmi Alana i jedną szafką. W lodówce, Alan nie trzyma za dużo, jedynie pare piw i resztki jedzenia od okolicznego Chińczyka.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 18, 2018 14:59:29 GMT 1
Alan przechodził z kąta na kąt po swoim mieszkaniu i zatrzymał się na jednym ze swoich okien w salonie. -Jednak mi ten tłum nie służy. - pomyślał, po czym podszedł do telewizora, włączając go i regulować na kanał z wiadomościami, po czym usiadł na sofie z nogami na stoliku.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 18, 2018 21:46:20 GMT 1
Późny wieczór. Alana, z niespodziewanej drzemki budzi dzwonienie jego telefonu. To była tylko kwestia czasu. Nowiny z podziemia szybko się rozprzestrzeniają.
Alan odkaszlną, wstaną z sofy i sięgnął po telefon - Słucham? - powiedział ze spokojem Alan. -A niech mnie, a więc plotki były prawdziwe! - oznajmił nieznajomy, niemalże z euforią w głosie. - Spotkajmy się na molo. Wiesz gdzie to jest prawda? Głupie pytanie, oczywiście, że tak hahaha. Do zobaczenia, przyjacielu. - nieznajomy zaśmiał się, po czym szybko rozłączył.
-Co kurwa? - powiedział sam do siebie, zakłopotany patrząc na słuchawkę. Jednak ludzie w Miami są jedyni w swoim rodzaju. Alan odłożył słuchawkę poszedł do sypialni i wyjął spod łóżka swoją torbę pełną kasy. Wsadził rękę do środka i z dna wyciągnął swój nienaładowany pistolet wraz z magazynkiem i swój zaufany nóż. Założył swoje szelki taktyczne, wsadził nóż do pochwy po lewej stronie, po czym naładował pistolet i schował go do prawej pochwy.
Alan ciągle miał w głowie śmiech nieznajomego. Dzwonił mu ciągle w uszach. Co za męka. Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni wraz z zapalniczką, wyciągnął jednego papierosa i go zapalił. Zaciągnął się głęboko. Najlepsze lekarstwo.
Schował torbę pod łóżko i ściągnął swój płaszcz z wieszaka w korytarzu, założył go i wyszedł z apartamentu, zamykając go na klucz, po czym udał się do auta, wsiadł do środka, odpalił radio dalej paląc tego samego papierosa i pojechał w stronę plaży przez wciąż ruchliwe centrum.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 18, 2018 23:09:16 GMT 1
Alan wrócił już do swojego apartamentu. Ściągnął i powiesił swój płaszcz, wraz z szelkami i włączył telewizor, siadając po tym na sofie. W szumie nocnych wiadomości, zasnął niemalże natychmiastowo.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 19, 2018 21:42:31 GMT 1
Późne popołudnie.
Alana obudził po raz kolejny, dzwoniący telefon. Podszedł do niego i podniósł słuchawkę.
-Reeey mój amigo! - Tak. Zdecydowanie to był Hank - Spotkajmy się w Pubie Wiosna. Jest on z przecznice dalej od Twojego apartamentowca i lepiej przynieś broń, jest robota. Do zobaczenia, przyjacielu! - rozłączył się.
Dziwnie. Alan wiedział, że Hank jest gadułą, ale tym razem śpieszyło mu się bardziej niż zwykle. Alan ubrał się i niezwłocznie wyszedł z mieszkania. Zapalił papierosa i poszedł w kierunku pubu.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 19, 2018 23:45:29 GMT 1
Kiedy Alan już wchodził do apartamentowca, wybiegł z niego jakiś dzieciak. Nie wyglądał jakoś podejrzanie. Pewnie jakiś gówniak jednego z mieszkańców. Alan otworzył skrzynkę na listy a w niej, była koperta z forsą. Udał się on szybko do mieszkania, ściągnął płaszcz i udał się do salonu, włączając telewizor.
Otworzył kopertę i z niej wyleciał liścik - "Do zobaczenia, przyjacielu" Hank naprawdę miał to coś. Alan przeliczył pieniądze. Naliczył łącznie 5 tysięcy dolarów - nieźle jak za taką prostą fuchę. Alan wsadził pieniądze do koperty i wrzucił ją do swojej torby z pieniędzmi, po czym udał się do kuchni, wyciągnął piwo i delektując się nim, oglądał dzisiejsze wiadomości.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 20, 2018 21:06:08 GMT 1
Niedzielny wieczór.
Od ostatniej akcji, Alan siedział w sowim mieszkaniu. Nic większego nie robił. Żadnego telefonu, nic, cisza.
W sumie jak każdy dla niego niedzielny wieczór. Nie chciał nigdzie wychodzić, poznawać nowych ludzi. Wolał czas spędzać sam, czekając cierpliwie na zlecenie, oglądając wiadomości i zastanawiając się, czy któraś z jego akcji tam trafi. Szczerze nie sprawiło by mu to przyjemności - zbędny stotlight na czarnej robocie.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 21, 2018 18:10:29 GMT 1
Popołudnie - poniedziałek.
Alan spał i nagle obudziło go pukanie do drzwi. Kto to mógł być? Policja? Może któryś z sąsiadów zauważył kopertę? Nie. Niemożliwe.
Na wszelki wypadek Alan wyjął pistolet i spojrzał przez wizjer. Hank. Alan nie widział czy się cieszyć, czy martwić, ale Hank zdążył już pokazać jego możliwości. Alan schował pistolet i otworzył drzwi.
-No siema, przyjacielu? Moge wejść? - zapytał się z uśmiechem Hank. Alan jedynie mu odstąpił miejsce, po czym wszedł do środka. -Ładny apartament. Dziwie się, że na większy się nie skusiłeś, z taką kasą jaką łupiesz stary. - zaśmiał się.
-Nie lubie dużych miejsc - odparł oschle Alan - słyszałeś o tym co się działo w tej fabryce ubrań? Strzelanina i te dragi?
-Taaa, podobno jeden gościu tak ich powybijał - odparł Hank, po czym usiadł i rozwalił się na sofie - policja już w tym grzebie, chociaż szczerze teraz mają dużo do roboty po tym zamachu nieudanym. Wiesz. Zamieszki jak tak dalej pójdzie czeka nas drugie Detroit. A i przy okazji policja znalazła działa tego Chinola którego sprzątnąłeś, nic nie znaleźli nawet poza dziurą w jego głowie - znów się zaśmiał. W ten sam, irytujący sposób.
-Nic dziwnego. - Alan spojrzał na Hanka - Mogę prosić Ciebie o przysługę?
-Jasne, wal śmiało.
-Potrzebuje CV radia, takiego z policyjną częstotliwością. A i chce dostęp do papierów związanych z tą sprawą w fabryce, jak i innymi sprawami sprzed miesiąca, poza moją oczywiście.
-Po co ci? W detektywa się chcesz zabawić mój drogi? - Hank posadził swoje nogi na stoliku.
-Po prostu chce wiedzieć, jak tutaj operują inne gangi i inni płatni zabójcy. Chociaż po tym co się stało z bossem rosyjskiej mafii tutaj, wątpię, że jest się czym martwić poza Kolumbijczykami i ich kokainą.
-Spoko. Załatwię ci to wszystko. Zaufam Twojej reputacji - Hank wstaną od sofy i kierował się ku wyjścia - Daj mi około 4 godzin. Do zobaczenia, przyjacielu. - machnął na pożegnanie, po czym wyszedł z mieszkania.
4 godziny? Czy to nawet możliwe? Jakie Hank może mieć kontakty, żeby takie coś wytrzasnąć w tak niewielkim czasie. Alan jakoś starał się o tym nie myśleć i po prostu włączył telewizor i usiadł na sofie oglądając swoje wiadomości.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 21, 2018 22:32:54 GMT 1
4 godziny później.
Pukanie do drzwi. Alan natychmiastowo zerwał się z sofy i otworzył drzwi. W drzwiach stał Hank, uśmiechnięty w okularach przeciwsłonecznych, stosem papierów na CV radiu, które trzymał od dołu.
-Połóż na stół. - powiedział Alan i wskazał na stół w salonie. -Ajaj kapitanie! - Hank z hukiem postawił CV radio z papierami. Oczywiście, głównym daniem dla Alana był sam podsłuch policyjny, dzięki temu większość informacji przypływała szybciej niż w wiadomościach. Podłączyli radio, ustawili częstotliwość, którą Hank wtrysnął z jednego ze swoich źródeł.
Potrzebne jest wsparcie. Rabunek banku w... - Eureka, wszystko działało zgodnie z planem.
-Dzięki Hank. - Alan spojrzał się na niego i lekko się uśmiechnął - Dobra robota. -Nie ma sprawy, przyjacielu. - na twarzy Hanka widniał uśmiech, szeroki od ucha do ucha. - Ale teraz muszę już lecieć, miłej lektury i do zobaczenia, przyjacielu. - Hank wyszedł z mieszkania, a Alan od razu się wziął, za czytanie dokumentów, które Hank dla niego załatwił.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 21, 2018 23:35:22 GMT 1
Strzały na plaży, potrzebne wsparcie...- Te słowa z radia przebudziło Alana z transu, czytania o licznych porwaniach, które miały miejsce w Miami. Miał co do tego dobre przeczucie. Może to był gościu z fabryki? Alan zabrał swój pistolet, nóż, ubrał marynarkę udał się do auta i ruszył w stronę plaży.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 0:53:44 GMT 1
Co za bajzel.
Nie dość, że przyjechał za późno, to jeszcze widzieli go cywile. Jego twarz. Co prawda, Alan nie ma nawet kartoteki policyjnej, ale nie chciał być obiektem jakichkolwiek podejrzeń. Musiał się jakoś otrząsnąć. Od razu jak wrócił do mieszkania, włączył radio, nadsłuchiwał dokładnie i przeglądał liczne akta.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 13:49:14 GMT 1
Nim Alan zdążył się zorientować, było już całkiem jasno na dworze, być może popołudnie. Wszędzie było głośno o strzelaninie na plaży, ale Alan skupywał się bardziej na aktach. Większość ostatnich spraw, była o zaginionych ludziach, podejrzanych porwaniach, ale coś tu nie grało. Nikt nie żądał okupu, żadnych śladów po zaginionych, żadnych świadków, żadnych ciał, a niektóre z nich przeciągają się do ostatniego miesiąca. Byli to ludzie różni, nie tylko bankierzy, ale i policjanci i nawet zwykli przechodni. Ale po co to komu miało służyć? Handel ludźmi? Jeżeli tak, czemu ktoś miałby handlować gliną, albo bezdomnym?
Za dużo myśli naraz. Alan ewidentnie musiał się przewietrzyć. Wziął głęboki oddech, zapalił papierosa, założył swoją marynkarke i udał się do auta, ruszając w stronę swojego ulubionego molo.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 17:18:15 GMT 1
Alan wrócił już do domu. Od razu włączył telewizor, radio i rzucił się na sofe czytając akta.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 21:11:46 GMT 1
Alanowi nie dało to spać. Skąd tyle porwań? Komu by to miało służyć? Czemu go to tak bardzo obchodzi?
Nagle usłyszał pukanie do drzwi - Wejdź. - krzyknął Alan. -Potrafisz poznać kto puka zanim otworzysz drzwi albo spojrzysz przez wizjer? - Hank wszedł do środka, śmiejąc się. -Co wiesz o tych seriach porwań? - Alan wskazał na akta. -...i o strzelaninie na plaży. -To na plaży, to były jakieś prywatne porachunki. Wiesz, ktoś komuś zabił dziecko, żone, albo psa i ukradł mu auta. - zaśmiał się histerycznie. - ...ale nie, nie wiem kto to mógł być. Ale te porwania, hmm....- Hank złapał się za podbródek, usiadł na kanapie i na szybko przejrzał jedno z akt. - Jest dużo historii z tym związanym.
Alan usiadł obok Hanka, wyciszając radio. - Słucham. -A więc głównymi podejrzanymi są Ruscy. Wiesz, porachunki anty-amerykańskie. Inne tropy wskazują na Kolumbijczyków, rekrutacja ludzi, albo nawet zabijanie ich i wpychanie w nich kokainy. Trochę przejebane, najpierw Escabor a teraz Cali. Jest jeszcze coś, ale to mit. Nie warty uwagi. - te ostatnie stwierdzenie zaciekawiło Alana. -Mit, jak ja? - zwrócił się do Hanka. -Mit, jak Yeti, Wielka Stopa, El Chubacabra. Taki mit. Poza tym nie po to tu przeszedłem. - oparł się na kanapie - Jest robota, mój przyjacielu. Tylko proszę Cię, wiem, że Miami jest pełne jebanych dzikusów, jak ten zwierzak z fabryki, plaży i policji. Ufam Tobie, bo nie zwracasz uwagi. Czekasz aż cel wychyli łeb w najciemniejszy kąt. Strzelasz i spierdalasz, jak cholerny ninja. - Hank odkaszlną - A tak poważnie, musimy kropnąć kolejnego członka Yakuzy. Będzie robił przetarg z Kolumbijczykami. Ich też możesz zabić, dostaniesz dodatkowy tysięc ale Skośnooki, jest priorytetem. -Hm..Rozumiem - Alana zamyślił się na chwile, nad tym, co powiedział Hank. - Gdzie będzie? Masz jego zdjęcie? -Port, o północy - Hank rzucił zdjęcie członka Yakuzy, jak i wszystkich Kolumbijczyków, którzy będą tam obecni, po czym ruszył ku wyjściu - Do zobaczenia, mój przyjacielu.
Mit. Pomimo zlecenia, nie mógł przez to o tym myśleć, ale wiedział, że musi się wpierw przygotować do akcji - wypocząć mianowicie. Alan włączył telewizor i próbował zasnąć, ale wszystko nie dawało mu spokoju.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 22:02:46 GMT 1
Wybiła północ. Czas do roboty. Alan naładował pistolet, schował go wraz z nożem, chwycił za marynarkę i odjechał w kierunku portu.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 22, 2018 23:08:20 GMT 1
Alan podjechał pod dom i zauważył, tego samego chłopca co po jego pierwszym zleceniu tutaj, wybiegającego z apartamentowca. Alan już nie miał żadnych wątpliwości. Musiał to być ktoś od Hanka.
Wyszedł z auta i od razu poszedł do swojej skrzynki. Otworzył ją i w środku była koperta. Tym razem grubsza niż ostatnio. Poszedł do mieszkania otworzył ją i pierwsze co z niej wyleciało, był ten sam liścik co za pierwszym razem.
"Do zobaczenia, przyjacielu."
Alan zaczął liczyć pieniądze. Naliczył równe 15 tysięcy. Najwidoczniej Hank, lub ktokolwiek kto dał mu to zlecenie bardzo chciał się ich pozbyć. Alan schował kasę do swojej torby i włączył telewizor wraz z radiem i nim minęła chwila, Alan zasnął, niczym niemowlę.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 23, 2018 17:26:24 GMT 1
Ranek.
Znaleziono 6 ciał w jednym z doków wraz z kilogramem koksu. Potrzebne wsparcie....- ten komunikat zbudził Alana. Cholera wie kiedy zasnął. Wcale go nie zdziwiło, że dopiero rano ciała zostały znaleziony. W sumie jedynie ten cały członek Yakuzy się wydarł. No właśnie...O co mogło mu chodzić? Alana Japoński nie był najlepszy i jedynie wiedział, że cel zwracał się z tym do niego. Wiedział, że żeby z tym kontynuować, musiał poczekać za Hankiem, może on coś będzie wiedział, jak zawsze, bynajmniej.
Zastanawiał się czy ta cała akcja w fabryce i porachunek na plaży będzie powiązany z jego akcją w dokach. Raczej nie. Nawet najmniej kompetentny detektyw mógłby stwierdzić, że akcja w dokach była cichsza, "czystsza", bez motywacji. Alan zapalił papierosa, położył nogi na stół i zaczął oglądać poranne wiadomości.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 24, 2018 17:04:12 GMT 1
Alana obudziło następnego dnia pukanie do drzwi.
Zanim zdążył podejść i je otworzyć, Hank sam się wprosił. -Stary, mamy problem.. - oznajmił, po czym usiadł obok Alana zamachamy - ...ktoś Cię widział w dokach. Nie wiem kto, ale słowo się rozchodzi po Podziemiu. Na szczęście jesteś duchem, bez kartoteki policyjnej, nic. -Co Ty pierdolisz? - Alan wstał z kanapy - Nikogo tam nie było. Cała 6 gryzie glebę.
Wtedy Alanowi przypomniały się ostatnie słowa swojej ostatniej ofiary.
-Wydaje mi się, że Yakuza chciała kogoś zwabić. - podszedł do okna, spoglądając na ulice - Kto ci dał to zlecenie? -Nikt. Nie jestem tylko informatorem, Rey, ale i zleceniodawcą, biznesmenem. - Hank wstał i podszedł do Alana - Narkotyki źle wpływają na biznes, tak samo jak i Yakuza w tym momencie. Gdybym wiedział, że to jest coś więcej, niż zwykła transakcja, bym Cię tam nie wysłał. -On był gotowy na śmierć. To było tak, jakby właśnie tylko po to tam przyjechał. - Alan zapalił papierosa - Zanim go posłałem do piachu, zwrócił się do mnie "Akuma", wiesz o co może chodzić? -Akuma to jest demon po Japoński. - zaśmiał się Hank - Kurwa stary, patrząc jak pozabijałeś tych wszystkich Kolumbijczyków, wcale mu się nie dziwie. Na jego miejscu przybył bym tam z księdzem i wodą święconą. -Bardzo śmiesznie. - oznajmił oschle Alan - Zostaw mi swój numer albo cokolwiek, żebym mógł się skontaktować jakby co. A i chce akta z tej strzelaniny na Plaży, akcji fabryce i trupie pod komisariatem. -Jasna sprawa amigo. - Hank kierował się w kierunku drzwi wyjściowych zostawiając wizytówka po drodze - Do zobaczenia, przyjacielu.
Coś mu tu śmierdziało. Wiedział, że fala przestępstw w Miami naprawdę ostatnio sięga zenitu, ale dla niego te 3 akcja zdawały się być w jakiś sposób ze sobą powiązany. Miał przeczucie, że Yakuza nie czekała na niego, ale na kogokolwiek odpowiedzialnego za tą akcje na plaży. Z mętlikiem w głowie, Alan usiadł na kanapie i pod głosił policyjne radio.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 24, 2018 19:55:08 GMT 1
Wieczór.
Nagle zadzwonił telefon. Alan szybko zerwał się z kanapy i podniósł słuchawkę. -I co, masz coś? -Słuchaj...-Hank głęboko westchnął - Ktoś zwędził wszystkie akta związane ze strzelaniną na plaży i tą w fabryce. Zostały tylko akta tego trupa przed komisariatem. -Czyli jednak są powiązane..- nagle, Alana olśniło - Jade na komisariat. Muszę coś sprawdzić. - odłożył szybko słuchawkę.
Zostawił pistolet i nóż w domu i zabrał ze sobą tylko marynarkę i trochę kasy. Udał się do auta i ruszył w kierunku komisariatu.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 24, 2018 23:33:53 GMT 1
Alan poczuł pewną ulgę, kiedy wrócił do domu. Co prawda nie dowiedział się niczego odkrywczego, ale samemu udało mu się poukładać niektóre klocki do kupy. Z drugiej strony miał imię detektyw, która zakrywała ślady za tym zabójcą, najprościej było by ją śledzić, ale wiedział, że musiał najpierw skontaktować się z Hankiem. Ale nie dziś. Za dużo się dziś już działo.
Usiadł na sofie, sącząc papierosa i rozmyślając o tej całej sprawie na spokojnie.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 25, 2018 15:16:12 GMT 1
Alan przez noc organizował wszystko co miał na temat tych incydentów, ale nie wszystko mu się układało jak powinno. Cieszył się, że udało mu się wyprowadzić detektyw z równowagi, dzięki temu miał pewność, że Molly Tyler jest jakoś powiązana z fabryką i strzelaniną na plaży. Jednakże nie mógł znaleźć nic co by łączyło ją i tego jej szaleńca z Yakuzą i porwaniami. Prawdopodobnie, ktoś po prostu postanowił się pobawić w wymierzacza sprawiedliwości - typowe prywatne porachunki, ale musiał mieć pewność.
Wiedział, że musi się spotkać z tym zabójcą. Dzięki wizycie na policji, wie przynajmniej jak wygląda, ale to będzie szukanie igły w stoku siana. Alan podszedł do telefonu i próbował się dodzwonić do Hanka. Nikt nie odbierał. Bez Hanka było by trudno, on był jego jedynym kontaktem do świata podziemnego, nikogo innego nie znał. Postanowił więc na niego poczekać. Usiadł na kanapie zapalił papierosa i zaczął oglądać telewizje.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 26, 2018 15:16:00 GMT 1
Alan cały dzień czekała na telefon. Czy to od Hanka, czy też od tego zabójcy. Wiedział, że jeżeli coś łączy jego z panią detektyw, najprawdopodobniej przekaże mu numer telefonu. Nagle Hank wszedł do mieszkania.
-I jak poszło na komisariacie? Dowiedziałeś się czegoś? - znowu był zmachany, jakby biegł. Pot mu spływał po czole. -Molly Tyler jest powiązana jakoś z obiema strzelaninami na plaży i fabryce... - Alan odwrócił wzrok na Hanka - ..mówi ci coś te nazwisko, prawda? -Ano coś tam słyszałem. Jedna z najbystrzejszych detektywów i typowa pracoholiczka, ale czemu miałaby poświęcać swoją karierę dla jakiegoś zbira? -Być może są blisko. Jak z nią rozmawiałem w biurze miała kwiaty i kiedy wspomniałem o moich podejrzeniach lampiła się na nie jakby coś sobie przypomniała. - Alan zapalił papierosa i się zaciągnął - Zostawiłem u niej mój numer. Jeżeli moja teza się sprawdzi, to on zadzwoni, a nie ona. -I co wtedy masz zamiar zrobić? Kropnąć go? - zaśmiał się histerycznie. -Zobaczymy. Może będzie użyteczny dla nas, wiedzieć coś czego my nie wiemy. - zaciągnął się papierosem i zerknął na Hanka, który wydawał się gotowy do wyjścia - Śpieszysz się gdzieś? -Ta, mam jeszcze coś do załatwienia. Wpadłem w sumie z ciekawości tylko. - zerknął na zegarek, po czym otworzył drzwi wejściowe - Do zobaczenia, przyjacielu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 26, 2018 18:42:30 GMT 1
Telefon zadzwonił.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 26, 2018 20:30:47 GMT 1
Szybko się oderwał od sofy i podniósł słuchawke. -Wiedziałem, że prędzej czy później zadzwonisz.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 26, 2018 20:32:52 GMT 1
-Molly Tyler z tej strony. Spotkajmy się jutro, w moim biurze. Wszystko ci powiem.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 26, 2018 20:55:46 GMT 1
-Wporządku. Do zobaczenia, pani detektyw. - odłożył słuchawke i zapalił papierosa rozmyślając nad tym całą sytuacją.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 27, 2018 14:18:56 GMT 1
Następnego dnia Alan zdecydował najpierw zadzwonić do Hanka, żeby poinformować go o tym co się dzisiaj będzie działo. -Halo? - powiedział zaspanym głosem Hank -Zadzwoniła ta detektyw. Spotykam się z nią za parę minut na komisariacie. - oznajmił z pełnym spokojem Alan. -Ah tak? Jak sądzisz po co? - tym razem Hank brzmiał z większym entuzjazmem, był niemalże bardziej podekscytowany tą sytuacją niż sam Alan. -Są dwie możliwości. Pierwsza, chyba najmniej prawdopodobna, Pani detektyw zdecydowała sprzedać swojego chłoptasia, żeby uratować swoją dupę i kariera. Jak z nią rozmawiałem specjalnie wspomniałem o Yakuzie żeby ją wybić z rytmu, namieszać jej trochę. Zobaczyć jak zareaguje na myśl o tym, że ten typo może być zamieszany w to wszystko. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że Yakuza nie pozwoliłaby sobie na takie głośne akcje. - Alan zapalił papieros i się nim zaciągnął. -Hm.....A druga opcja? -To pułapka. Albo będzie na mnie czekać na komisariacie razem z nią, albo będzie czekać, aż wyjdę od niej i mnie będzie śledzić. Albo patrząc na to jak operuje, wpierdoli się z buta na komisariat i mnie rozstrzela przy tych wszystkich ludziach. Tak czy siak, mam plan na każdy z tych scenariuszy. - zaciągnął się - Będę już lecieć, do zobaczenia. -Do zobaczeniu, przyjacielu. - rozłączył się.
Alan wziął zabrał pistolet z dodatkowymi magazynkami oraz swój nóż. Naładował pistolet, założył marynarkę, udał się do swojego auta i ruszył w kierunku komisariatu.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 27, 2018 20:50:31 GMT 1
Zaparkował auto w uliczce za apartamentowcem, żeby przypadkowo ktoś na niego nie wpadł. Wszedł do mieszkania i ściągnął swoją marynarkę i usiadł od razu na kanapie. To miasto, z dnia na dzień zaczęło być coraz bardziej interesujące.
Spojrzał na rozłożone akta zaginionych osób w chronologicznej kolejności. A więc czas teraz na Ciebie. - spojrzał na akta w ciszy i zatoczył się w swoich myślach.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 28, 2018 20:11:48 GMT 1
Następnego dnia, Alan zapisał imiona świeżo zaginionych osób i obok nich wielki znak zapytania. Hank nie odbierał znowu telefonu - jak zwykle, kiedy on go potrzebuje nie ma go akurat przy telefonie. Alan musiał jakoś zaspokoić swoje myśli, za bardzo się zadręczał tym wszystkim.
Postanowił dzisiaj wyjść do jednego z tutejszych klubów, rozluźnić się po raz pierwszy od paru dni. Zabrał naładowany pistolet i nóż ze sobą. Chuj wie, czy ten gościu z molo gdzieś na niego nie wpadnie. Wiedział, że ich następne spotkanie nie będzie tak pokojowe jak to na molo. Zabrał swoją marynarkę, udał się do uliczki gdzie zaparkował swoje auto i ruszył w kierunku klubu.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 28, 2018 22:42:57 GMT 1
Zaparkował auto w alejce i pomógł mężczyźnie wyjść z auta, po czym wziął go pod pachę. Mężczyzna się niemal rzucał z bólu i klną więcej od Tony'ego Montany. Jakimś cudem udało im się dotrzeć na piętro, weszli razem do mieszkania i Alan posadził go od razu na kanapie, nie zważając na bałagan, jakim był stół przed nim. Poszedł do łazienki po bandaże oraz nożyczki i wrócił opatrzeć ranę mężczyźnie.
|
|