|
Post by Molly Tyler on May 21, 2018 18:33:10 GMT 1
Domek Molly mieścił się bardzo blisko plaży. Ustawiony był w stronę plaży, tak by siedząc na werandzie, można było oglądać morze. Chociaż Molly nigdy nie miała na to czasu.
Wyposażenie domku było dość podstawowe jak na osobę, która ma swoją renomę i pieniądze. Nie miała ozdób i roślinek. Zbieracz kurzu i strata czasu. Na stoliku do kawy stał stosu dokumentów. Kilka papierów znajdowało się też na podłodze.
Molly z Laurą weszły do domu.
Dziewczyna pierwsza wbiegła pod prysznic. Potrzebowała tego. Ciepła woda otuliła jej ciało, zmywając drobinki całego dnia. Myślała o wszystkim, co się stało.
O Maxie, który od miesiąca próbuje ją wyciągnąć na kawę i codziennie robi jej kanapki, i tym, że nakrzyczała na Kennetha- No... bardziej na głos w swojej głowie- Ale pierwsza wersja brzmi normalniej.
O tym, co się wydarzyło w ba...
Nie.
Nie wolno ci o tym myśleć.
Zapomnij.
O tym, że uderzyła Laurę, chociaż tak bardzo nie chciała.
Wyszła spod prysznica, osuszyła i ubrała w piżamę. Wzięła jakąś dodatkową koszulkę z szafki.
Podeszła do Laury, która robiła kolację.
- Ja nic nie jem. Poza tym trzymaj- Rzuciła w nią koszulką.
Zauważyła sine odbicie dłoni na jej twarzy.
Aż tak mocno?
- Jeszcze raz przepraszam- Po tych słowach od razu poszła do sypialni.
O dziwo zasnęła szybko.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 21, 2018 18:38:25 GMT 1
Laura, gdy weszła do domu, od razu zaczęła robić kolacje. Miała mętlik w głowie. Policzek ją piekł niemiłosiernie. Podeszła do niej Molly podając piżamę i próbując ją przeprosić. Nie powiedziała nic. Zjadła na kolację porcję swoją oraz porcję Molly, skoro nie chciała. Jej strata. Uszykowała jej kanapek na następny dzień. Niech nie głoduje w pracy. Poszła pod szybki prysznic i ubrała się w piżamę. Położyła się na kanapie, na której była poduszka i koc. Czasem Molly drzemała tam. Położyła się. - Dobranoc Molly!- Powiedziała, ale nikt jej nie odpowiedział. Czyli zasnęła szybko. Uśmiechnęła się, po czym zamknęła oczy, mając nadzieje, że we śnie spotka się z ukochanym.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 21, 2018 19:16:50 GMT 1
Molly obudziła się. Była wypoczęta. Dawno się tak nie czuła. Obok niej leżała przytulona do niej postać. Bawiła się jej włosami. Molly czuła to, mimo że postać była jedyne projekcją jej umysłu.
Dzień dobry
"Dzień dobry"
Jestem bardzo dumna z tego, że już o nim nie myślisz. Pracowałam długo w twoim umyśle, by ci go obrzydzić.
Masz mnie. Masz tylko mnie i nikogo więcej. Nikt nie zna cię i nie da ci takiej miłości, jakiej potrzebujesz jak ja sama.
"Tak"
A teraz wstań i leć do pracy.
Molly wstała z łóżka i przebrała się w uniform. Pomalowała się szybko. Wychodząc, zauważyła Laurę, śpiącą na kanapie. Spała głęboko, uśmiechając się lekko.
Pogłaskała ją po czerwonym policzku. Nadal miała ślad.
- Pewnie rozmawiasz teraz z ukochanym. Rozmawiaj z nim jak najdłużej- Szepnęła, okrywając ją mocniej kocem.
Zauważyła paczkę z kanapkami na ławie. Uśmiechnęła się.
Dzięki.
Wyszła z domu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 21, 2018 22:15:39 GMT 1
Weszła z Maxem do domu. Usłyszała prysznic. -Wychodzę jeszcze, nie spiesz się z obiadem! Wstawiła ekspres i dość spore kubki. Mężczyzna rozglądał się po mieszkaniu. Zauważył sterty papieru. -A pszczółka pracuje nawet w domu.- Zaczął je przeglądać- 89? A to nie sprawa zamaskowanych, którymi zajmuje się Par...- Ucichł, widząc minę dziewczyny. Na serio musi go nie znosić. Ekspres przygotował kawę. Wlała kawę do termosu i spakowała kubki. Poszukała jakiegoś koca, który wręczyła mężczyźnie. -Pójdziemy z jakieś 10-20m od domu, żeby można było coś jeszcze wziąć. -Tak jest pani Detektyw- Zasalutował. Razem wyszli w stronę plaży, która w sumie od domu dzieliło kilka kroków.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 22, 2018 13:51:38 GMT 1
Moly wraz z Maxem wrócili do domu. Laury nie było już w mieszkaniu. Zostawiła gotowy obiad w garnku. -Chcesz jeść- Zapytała Molly -Chętnie Jedli w zupełnej ciszy. Mężczyzna nie wiedział, co ma powiedzieć, a mętlik w głowie Molly, całkowicie ją wyłączał z rzeczywistości. - Powinnaś pójść spać.- Powiedział -Ta... Minęła godzina. Maxymilian poszedł do domu. Nie takiego zakończenia dnia się spodziewał. Molly usiadła na kanapie i zaczęła przeglądać papiery. Obdziła się rano, zasnęła na kanapie z głową na stole. Wykonała szybki prysznic i makijaż. Ubrała się i wyszła z domu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 22, 2018 22:27:38 GMT 1
Ustała przed werandą. Szukała klucza w kieszeni. -Kiedy się zobaczymy znowu? Całkiem miło się rozmawiało.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 22, 2018 22:30:38 GMT 1
Wzruszył ramionami.
- To zależy od Ciebie. Ja przez najbliższe dni nie będę mordował z zimną krwią. - zaśmiał się. Wyciągnął papierosa. Pustą paczkę wyrzucił do kosza obok. zapalił i zaciągnął się.
- Mnie również dobrze się rozmawiało.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 22, 2018 22:33:24 GMT 1
Patrzyła na schody. -Powiem ci że poza Laurą i Maxem, jesteś pierwszą osobą z którą tak luźno rozmawiam... I nie wiem czasami jak się zachować- Zaśmiała się z lekka histerycznie
|
|
|
Post by Marco Croix on May 22, 2018 22:37:37 GMT 1
Wypuścił dym nosem. Zaśmiał się na jej słowa.
- Kto by pomyślał. Jeszcze niedawno chciałaś mnie aresztować.. I muszę przyznać, masz na to bardzo niespotykane metody..
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 22, 2018 22:44:16 GMT 1
-Improwizowałam- Wzruszyła ramionami.- Nie ważne jak, ważne że skuteczne- Puściła mu oczko. Zamyśliła się. Głosy znowu zaczęły wracać. -Będę się zbierać... No to... Do zobaczenia
|
|
|
Post by Marco Croix on May 22, 2018 22:46:56 GMT 1
Uśmiechnął się.
- Na razie Molly. Miłych słów. - powiedział. Po woli szedł w kierunku wyjścia.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 22, 2018 22:57:09 GMT 1
Molly weszła do mieszkania. Zatoczyła się. I bynajmniej nie przez alkohol. Głosy w jej głowie. Obślizgłe i mdłe. Postać która wydawała się klonować. Otoczyła ją i zaczęła przepychać. -Błagam zostaw mnie- pisnęła. Tarzała się po podłodze, obijała od ścian. Osoba postronna mogłaby pomyśleć że jest naćpana. A tak na prawde ona cierpiała. Niewyobrażalnie cierpiała. Błagania o litość, zmieniły się w bezsensowne majaki. I tak całą noc. Oprzytomniała dopiero nad ranem. Zauważyła zniszczenia jakich dokonała i wymiociny na podłodze. Szybko doprowadziła mieszkanie do porządku a potem siebie. Zauważyła, że ma rozciętą brew. Musiała to w coś uderzyć podczas napadu. Szybko oczyściła twarz i rane. Kiedy doprowadziła się do minimalnego porpracy, wyszła do pracy.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 23, 2018 22:03:32 GMT 1
Max podjechał z Molly pod jej mieszkanie. -Może wejdę i zrobię ci coś do jedzenia? -Nie, nie trzeba. Mężczyzna spojrzał na nią. -Martwię się o ciebie. Ostatnio jesteś jakaś dziwna. -Niby w jakim sensie? -W każdym. Twoje zachowanie, wygląd. Może ty tego nie widzisz, ale ja bardzo martwię się o ciebie. Jesteś dla mnie bardzo ważna- Objął ją czule- Jeśli wiesz, o co mi chodzi. Molly stała luźno, bez żadnej reakcji. -Tak wiem. Jesteś moim stażystą, a ja twoim szefem. Był w szoku. Jak można się nie domyślić. Jak taki dobry detektyw jak ona może się nie domyślić, o co mu chodzi. -No niezbyt... Zresztą nieważne. Na razie- Odszedł.
Molly wzruszyła ramionami i weszła do mieszkania. Wyrzuciła od razu dokumentacje z torby i odpaliła ogień w kominku. Przeglądała akta, w które zamieszany był Marco, a niewygodniejsze fakty wrzucała w ogień. Kiedy wszystko zostało "wyczyszczone", położyła się na kanapie i zasnęła.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 24, 2018 19:00:56 GMT 1
Obudziła się w kabinie prysznicowej. Musiała lunatykować w nocy. Wstała obolała i spojrzała w lustro. Może i sińce pod oczami odrobinę złagodniały, ale miejsce dookoła rany spuchło i zsiniało. -Japierdole...- Ściągnęła prowizoryczne szwy. Rana znowu się otworzył. Nie wyglądała zbyt ciekawie. Wzięła z szafki spirytus. Otworzyła butelkę i polała nią okolice rany. To nie był najmądrzejszy pomysł. Poza bólem z rany, który sprawiał, że prawie traciła zmysły, kilka kropel dostało jej się do oka. Kiedy poradziła sobie z bólem i założyła prowizoryczny opatrunek, zaczęła maskować ślady i rany. Nie powstrzymała się też nad nałożeniem podkładu na ranę, by zamaskować jej obecność. Mimo wszystko było widać opuchliznę. Ubrała się i wyszła do pracy.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 24, 2018 23:48:15 GMT 1
Kobieta od razu rzuciła się do książki telefonicznej. Na szczęście nie trzeba było długo szukać. Zadzwoniła. Po wykonaniu telefonu, stała chwile w bezruchu, po czym dostała napadu furii. Zrzuciła wszystkie papiery ze stołu. Rozbiła leżące też na stole kubki, talerze i rzeczy dookoła. Po czym poszła do kąta i się skuliła. Niedobrze. Niedobrze
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:05:42 GMT 1
Zaparkował samochód kilka metrów przed jej domem. Wysiadł z samochodu. Dotarł przed drzwi frontowe. Zapukał.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 0:08:23 GMT 1
Wstała i nadal na trzęsących się z nerwów nogach, podeszła i otworzyła drzwi. Spojrzała na niego, lekko paranoicznym wzrokiem. Jej makijaż się rozmazał, a rana wyglądała na jeszcze bardziej zapaskudzoną. -Ktoś wie o strzelaninie na plaży.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:12:34 GMT 1
Spojrzał na dziewczynę. Wyglądała fatalnie. Do tego jeszcze ta informacja o strzelalinie. Nie wiedział co ma powiedzieć.
- Wszystko ok? Nie wyglądasz za dobrze. - powiedział po chwili milczenia.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 0:19:46 GMT 1
-Ze mną wszystko ok.-tak na prawde nic nie było ok. Wszystko ją bolało po ostatnich atakach, nie mówiąc o zasyfionej ranie która wręcz płonęła, nie mówiąc o uczuciu tego, jakby coś się sączyło z tej rany. Modliła się żeby to było tylko uczucie.- Wejdź- Zaprosiła go,nie zwracając uwagi na otaczający rozgardiasz. Po dzisiejszym atak i wszystkich wcześniejszych.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:22:51 GMT 1
Wszedł do środka. Spojrzał na rozwalone papiery i leżące szkło. Zauważył również małą plamę krwi. Spojrzał na dziewczynę.
- Co się dzieje?
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 0:31:33 GMT 1
-Przyszedł do mnie facet. Detektyw. Miałam mu dać namiary na ciebie . Nie wiem skąd wiedział o grzebaniu w papierach. Mówił że pracujesz dla Yakuzy...- To co mowiła, było chaotyczne. Dziewczyna znowu była na skraju załamania. Osunęła się na kolana i schowała twarz w dłoniach- Strace prace, Boże strace prace- Powtarzała histerycznie
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:38:39 GMT 1
Słuchał tego. Ale nie wiedział o co jej chodzi. Widział, że jest zdenerwowana. Bardzo zdenerwowana.
- Uspokój się. - powiedział delikatnym tonem. - Weź kilka głębokich wdechów. - uśmiechnął się. Schylił się i pozbierał rozrzucone po podłodze papiery. Ułożył je równo i odłożył na półkę. Zebrał również kawałki szkła.
- Gdzie mogę to wrzyucić?
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 0:41:18 GMT 1
-Gdziekolwiek. To jest jeden wielki śmietnik- Powiedziała zrezygnowana. Nie wiedziała gdzie ma się podziać. Usiadła na kanapie. Skuliła się i zaczęła kiwać lekko.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:45:44 GMT 1
Odłożył szkło na szafkę. Usiadł obok niej. Delikatnie położył rękę na jej ramieniu.
- Uspokój się. Nie stracisz pracy, bo zajmę się tym co naopowiadał Ci bzdur. - powiedział łagodnym tonem. - Czy ja wyglądam na członka Yakuzy? Mam skośne oczy i mówię cing, ciang, ciong. - zaśmiał się. Miał nadzieję, że może to pomoże, że ją rozśmieszy i dzięki temu się uspokoi.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 0:51:04 GMT 1
Wywołało u niej to lekki, aczkolwiek nadal nerwowy uśmiech. Drżała jej broda. Jakby miała się rozpłakać. Ale nie była w stanie. Nie pamięta kiedy płakała ostatnio.
Pamięta Gdy miała 15 lat. Gdy zakopywała swojego brata. -Ostatnio widzę że narzekają na mnie w pracy. A ja ja czuję się coraz gorzej. Ostatnio zasnęłam kilka razy w biurze...
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 0:59:26 GMT 1
Westchnął.
- Nie możesz stawiać pracy ponad swoje zdrowie. Jeżeli faktycznie chcesz być najlepsza to nie możesz się przemęczać. Któregoś dnia przed to stanie Ci się coś poważnego. - patrzył na nią ze współczuciem. - Zasłabniesz i potrąci cię samochód, przez co możesz już nie chodzić. Przez takie coś często dochodzi do wypadków. Spójrz. Jedno zasłabnięcie może spowodować fatalne skutki. A kiedy coś poważnego Ci się stanie to jak myślisz? Będą na komendzie trzymać kaleke, albo kogoś z problemami ze zdrowiem? Wyślą Cię na przedwczesną emeryturę i już w tedy na pewno nie będziesz najlepsza. - wstał. - Pójdę zrobić herbaty. Bez obaw odnajde się. - ruszył w stronę kuchni. Jak powiedział tak zrobil Dość szybko znalazł szklanki, cukier, czajnik oraz torebki z herbatą.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 1:03:54 GMT 1
Schowała twarz w kolanach. -Nie mam czasu. Nie mam czasu dbać o zdrowie... To wszystko, to jebany wyścig szczurów. Jeśli odpuszcze chociaż godzinę... Nie mam do czego wracać. Zawiodę wtedy rodziców. Skończę tak samo jak mój brat.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 1:09:28 GMT 1
Westchnął. Nie wiedział jak do niej dotrzeć. Może nie powinien w ogóle? Może powinien po prostu dać jej żyć jak chce? Dlaczego więc próbował? Sam dokładnie nie wiedział. Może dlatego, że.. przypominała go.. kiedy był mały i również miał problemy.
- To może z nimi porozmawiaj? - wypowiedział nagle. - Jak rozumiem oni nadal żyją, skoro chcesz im zaimponować.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 25, 2018 1:15:26 GMT 1
-Zerwali ze mną kontakt, gdy okazało się że nie dam im profitów. Sami też mnie tego uczyli. -Ja nie umiem żyć inaczej. Nie po to tyle cierpiałam tyle lat, by odpuścić.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 25, 2018 1:25:36 GMT 1
Walnął pięścią w stół.
- Cholera dziewczyno. Skoro nie utrzymują z tobą kontaktu to znaczy, że nie chcą mieć z tobą nic wspólnego. - podnosił ton. - Oczywiście, że umiesz żyć normalnie. Tylko twoi rodzice zaszczepili w twojej głowie to, że musisz być najlepsza. Spójrz prawdzie w oczy. Oni mają Cię gdzieś. Nie obchodzisz ich już. W przeciwnym razie dalej miała byś z nimi kontakt. - kucnął przed nią. Jego ton znów stał się opiekuńczy. - Czemu dalej masz coś udowadniać komuś kto i tak ma to w dupie? Codziennie oddajesz śmierci swoje życie. Po kawałku, a oni dalej tego nie akceptują. - westchnął. - Nie pozwolę, byś była mną. - szepnął.
|
|