|
Post by Marco Croix on May 29, 2018 10:14:14 GMT 1
- Bez karetki. - powiedział. - Będą pytać skąd rany postrzałowe i powiażą mnie ze srrzelaliną.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 29, 2018 10:24:52 GMT 1
Głaskała go po głowie. Czuła że trzymane na ranach materiały już przeciekają krwią. -Kto ci to zrobił.- Zapytała łamiącym się głosem.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 29, 2018 11:29:46 GMT 1
Kaszlnął. Nie spodziewał się, że jest z nim aż tak źle.
- Ci, którzy zabili Sare. - powiedział słabo.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 29, 2018 11:34:09 GMT 1
-Może jednak zadzwonie po pomoc... Wyglądasz źle. Zarasz się wykrwawisz mi tutaj.- Spojrzała na niego zmartwiona. Zaciskała mocno rany mimo że już powoli brakło jej sił. Mimo że ból jej ran był przeszywający. To jej kara. Ona się nie liczy. -Nie pozwole mieć kolejnej osoby na sumieniu!
|
|
|
Post by Marco Croix on May 29, 2018 11:42:51 GMT 1
- Musiała byś wymyślić coś innego. Coś co mogło mi się przytrafić zdała od portu. - powiedział. Czuł, że z każdą chwilą słabnie.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 29, 2018 11:47:11 GMT 1
Miała włączone radio. Usłyszała wiadomości. -"Strzelanina w barze wiosna..." -EUREKA! Szybko podbiegła do telefonu wybierając numer na pogotowie.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 29, 2018 11:49:19 GMT 1
Nagle zrobiło mu się ciemno przed oczami. Zamdlał.
*jak na razie pomijam*
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 29, 2018 11:54:50 GMT 1
Rozłączyła się. Odwróciła się. -Karetka będzie za kilka min...- Nie dokończyła. Zauważyła że mężczyzna stracił przytomność. Podeszła do niego i dalej uciskała rane. -Nie zostawiaj mnie. Tak będzie lepiej -Nie dam sobie rady sama Jebana egoistka -Proszę... Przynosisz jedynie cierpienie. Po 15 minutach usłyszała sygnał karetki. Poczuła ulgę. Lekarze zabrali Marco. -Mogę jechać z wami?- Zapytała. -Niestety. A Ma pani samochód? To niech pani jedzie za nami. Kiwnęła głową. Wybiegła i wsiadła do auta. Pojechała za lekarzami.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 10:59:06 GMT 1
Molly wróciła do domu. Zaczęła sprzątać zaschniętą na podłodze krew. Nadal czuła pocałunek na swoim policzku. Nie wiedziała co o tym myśleć. Czy chciała, żeby to tak się potoczyło. Dwie sprzeczne emocje biły się ze sobą.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 11:01:10 GMT 1
Laura zatrzymała się przy mieszkaniu Molly. Zauważyła, że na werandzie jest kilka kropel krwi. Zamarła. Szybko wbiegła do mieszkania i zauważyła Molly sprzątającą krew. -Molly... co się stało...
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 11:04:13 GMT 1
Spojrzała na nią. Nie wiedziała, czy warto opisywać tę całą historię. Westchnęła. Przecież to jest jej przyjaciółka- Przynajmniej tak jej się wydawało. -Kojarzysz Marco? Tego, którego poznałam w barze? Tak więc- zamyśliła się- dziwnie to zabrzmi, ale przywiązaliśmy się do siebie. Ale co to ma do rzeczy? -Ostatnio przyszedł do mnie. Był ranny. Musiałam mu pomóc.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 30, 2018 11:06:12 GMT 1
Zaraz, zaraz. Czyli najpierw ciebie atakuje, o jakiekolwiek podejrzenia relacji z nimi, a potem sama przyznaje, że wpycha się w jego ramiona? Kłamliwa suka. Ale nie po to tu przyszłaś Lauro. Masz inne zadanie. - Może przejdziemy się po plaży? Przebież się, potem ci pomogę ze sprzątaniem- Uśmiechnęła się.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 11:07:14 GMT 1
Rzuciła szmatę, którą sprzątała podłogę. -No niech ci będzie.- Ubrała się w koszulę hawajską i luźne spodenki. Po czym wyszły na plażę.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 19:11:41 GMT 1
Molly wróciła do domu. Było jej przykro, cholernie przykro. Złapała szmatkę i zaczęła znowu czyścić krew z podłogi. Czemu Laura jest taka? Przecież ona chce jej pomóc. Robiła, co mogła. Nadwyrężała się. Dlaczego ludzie uciekają od niej? Co jest z nią nie tak?
Bo ludzie krzywdzą i ty także ich krzywdzisz. Pogódź się z tym Molly.
Kiedy nieudolnie zmyła krew z podłogi, ściągnęła z siebie koszulę i spodnie. W samej bieliźnie usiadła w kącie i sunęła palcami po czerwonych liniach na jej ręce. Dlaczego nie ma prawa do szczęścia? Ona chce tylko zrozumienia. Zrozumienia.
Wstała, by zrobić sobie cos do jedzenia. Jajecznica nie jest taka trudna... prawda? Poza rozbitymi jajkami na podłodze poważnym poparzeniem dłoni i przykryciu mieszkania dymem? Molly nałożyła swoją "jajecznice" która była tylko bryłką węgla na talerz. -Nie może być tak źle- Wzięła kęs.
Było. Jej usta wypełnił gorzki smak spalenizny i przesadnej ilości soli. Dziewczyna pobiegła do łazienki i wypluła resztki. Usiadła w łazienkowym kącie. -Już wiem, czemu mnie nie lubią. Jestem nieudacznikiem.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 19:54:38 GMT 1
Był już przy drzwiach wejściowych. Nie był do końca tego pewien, ale musiał wziąść się w garść.
Wziął głęvoki oddech, zapalił papierosa i zapukał grzecznie do drzwi.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 19:57:21 GMT 1
Usłyszała pukanie. Kto to. Raczej nie Marco. Laura też nie... Max? Ubrała się i podeszła do drzwi. Ottworzyła je. -Max czego ty znowu chce...- Zauważyła że to nie Max w nich stoi.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 20:02:13 GMT 1
-Witaj, Pani Detektyw. - powiedział zimnym głosem i rzucił jej tak samo zimne spiojrzenie jakby radość z plaży nagle znikła. -Bailey. Harris. I wiele więcej. Są powiązani.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 20:04:04 GMT 1
Zamyśliła się. Nie miała już na to głowy. Ale musiała też obmyślać, co zrobić, jeśli ten facet będzie chciał jej zrobić krzywde. Trzeba zaplanować wszystkie opcje. -c...Co? Nie zbyt rozumiem.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 20:52:58 GMT 1
-Te zaginięcia. Nie wiem jeszcze jak, ale są razem powiązane. - zaciągnął się i westchnął głęboko. -Muszą być.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 20:57:14 GMT 1
-Ale w jakim sensie? Chodzi o tego wsławionego "demona"?-Zapytała- Z resztą w co ty do cholery ze mną grasz?- Zapytała opierając się o framugę.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 21:21:19 GMT 1
-Jakiego Demona? Słuchaj jestem tutaj, żeby się zapytać o tą dwójke. Co robili zanim zniknęli. Bo wątpie, że to przypadek. - Nagle przypomniał sobie akcje w dokach. Jakimś cudem udawało mu się zachować spokój, ale z każdą wymianą zdań, było to dla niego coraz trudniejsze.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 21:23:01 GMT 1
-Bo właśnie Kenneth obsesyjnie zajmował się sprawą tego "demona" do kurwy nędzy! Znowu poczuła ten mocny cios. Prosto w serce. Poczucie winy. Wrzeszczące sumienie. Mogłaś do tego nie dopuścic.
Starała się ukryć przed nim plamę krwi na podłodzę. Czemu nie domyłaś tej plamy do końca idiotko!
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 22:14:10 GMT 1
Spojrzał ukradkiem na jej mieszkanie. Nie było w najlepszym stanie, ale nie po to przyszedł. -Zajmował się jakimś Demonem i nagle zniknął bez śladu. Zazwyczaj, jeżeli ktoś tak znika, to znaczy że coś miał. Jakiś trop. Coś, czego ktoś nie chciał odkryć rozumiesz?
Widział, że pani detektyw miała coś do ukrycia. Nie mógł się jedynie domyśleć co takiego.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 30, 2018 22:18:35 GMT 1
-Jego mieszkanie było splądrowane, nie pozostało żadnego śladu tego że kogoś szukał. A poza tym. To był mój znajomy. Czy mógłbyś mnie nie traktować jakbym miała jego trupa w szafie?- Powiedziała bardziej smutna niż podirytowana.
|
|
|
Post by Rey Wolfgang on May 30, 2018 23:33:26 GMT 1
-W takim tępię, każdy zaraz będzie miał trupa w szafie. - Wyrzucił papierosa gdzieś w bok - Zrobisz co jest słuszne. do zobaczenia, Pani detektyw. - oznajmił, po czym zaczął iść w kierunku parkingu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 31, 2018 6:52:08 GMT 1
Trzasnęła drzwiami. O co mu w końcu chodzi. Usiadła na kanapie.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 31, 2018 8:43:21 GMT 1
Obudziła się nad ranem. Przygotowała sobie owsiankę. No tego nie da się zepsuć. Pomalowała się, ubrała garnitur. Wyszła do pracy
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 31, 2018 17:50:44 GMT 1
Wróciła do domu. Było tak cicho. Nieprzyjemnie. Wszystko co się dzisiaj wydarzyło a chciała to wyprzeć z pamięci wróciło do niej. Dostała furii. Zaczęła rozrzucać rzeczy po mieszkaniu. -Nie jestem szmatą, nie jestem szmatą, NIE JESTEM NICZYJĄ SZMATĄ!
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 31, 2018 21:05:21 GMT 1
Mieszkanie to jeden wielki chaos. A na środku ona. Skulona w pozycji embrionalnej, z nowymi ranami na rękach i nogach. Wiedziała że teraz musi uważać. Jej piekło dopiero się zaczyna. Było już kilka pogłosek że szef wykorzystuje pracownice, ale szybko to ucichało. Z nią byłoby to samo. Czuła się jak w potrzasku. Nie spała. Rano nie nawet nie przebrała się. Od razu wyszła do pracy.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jun 1, 2018 13:37:15 GMT 1
Po ponad godzinie udało mu się dotrzeć pod dom dziewczyny. Nie pukał do drzwi, bo o tej godzinie była w pracy. Z samochodu wyciągnął karteczkę i długopis. Napisał na niej: " Już wyszedłem dziecino. ", oraz adres z dopiskiem: " Jeżeli chcesz mnie odwiedzić ". Wsunął kartkę pod drzwi. Wsiadł do samochodu i odjechał w stronę domu.
|
|