|
Post by Laura Palmer on May 21, 2018 11:20:39 GMT 1
Laura powoli wychodziła z baru. Zauważyła że jej przyjaciółka rozmawia z tym facetem z bary. Z jej perspektywy wyglądali jakby się przytulali. Uroczo. Uśmiechnęła się pod nosem. Zobaczyła jak Molly upadła. Najprawdopodobniej zemdlała. Kilka razy już jej się to zdarzało. Zerwała się i zaczęła biec w ich kierunku.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 21, 2018 11:33:43 GMT 1
Zaskoczył go upadek dziewczyny. Kątem oka zauważył, że jej "partnerka" biegnie w ich stronę. Szybko schował pistolet za pas, po czym odwrócił się w jej stronę.
- Zemdlała. - powiedział po czym wziął dziewczynę na ręce. - Gdzie jest najbliższy szpital? - zapytał.
Zrobił to by nie rzucać na siebie podejrzeń. Pomyślał również, że może gdy pomoże dziewczynie, to ta "zapomni" o całej tej sytuacji. Coś jednak podpowiedziało mu, by zaopiekować się poszkodowaną. Zauważył dokumenty, które wyleciały z jej kieszeni.. a więc jednak..
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 21, 2018 11:39:14 GMT 1
*pomijam*
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 21, 2018 12:35:07 GMT 1
*pomijam*
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 21, 2018 12:46:48 GMT 1
Podbiegła do nich. - Najbliższy jest kilka kilometrów stąd. Laura czuła się o wiele bardziej trzeźwa niż kilka minut temu. Taka akcja ożywiłaby nawet trupa. Zauważyła leżący na ziemi kartonik -Wypadła jej legitymacja. Nie wiem ile razy mam jej powtarzać, że ta praca ją wykończy.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 21, 2018 12:53:59 GMT 1
Pokiwał głową.
- Dobra, jadę z nią do szpitala. Idź na swój motor i pojedziesz przed nami. Pokierujesz mnie jak mam jechać na szpital. - powiedział, po czym ruszył w stronę samochodu z dziewczyną na rękach.
|
|
|
Post by Molly Tyler on May 21, 2018 13:10:08 GMT 1
*pomijam*
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 21, 2018 13:49:08 GMT 1
*pomijam*
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 21, 2018 13:55:02 GMT 1
-Pojade z tobą-Powiedziała.- W tym stanie niezbyt chciałabym jechać, będę cię naprowadzać, a motor odbiore jutro.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 21, 2018 14:08:17 GMT 1
Pokiwał głową twierdząco. Wsadził nieprzytomną dziewczynę na tylną kanapę. Poczekał aż druga dziewczyna wsiądzie.
- Prowadź więc. - powiedział po czym ruszył.(zacznij proszę temat w szpitalu bo ja jestem lekko zajęty)
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 21, 2018 18:28:09 GMT 1
Reszta zmiany minęła już spokojnie. Niecała godzina przeleciała i pojawił się barman na drugą zmianę. - Widzę, że duży ruch dziś w klubie. - Chyba jak nigdy dotąd - odparła, po czym zdjęła z zamontowanego na ścianie wieszaka fioletowo-białą bluzę, tak zwaną koledżówkę i przewiesiła ją sobie przez ramię. Barman zajął jej miejsce za ladą. - To ja lecę! - Trzymaj się - pożegnał się mężczyzna, po czym Rachel opuściła klub. Pomimo wieczornego ochłodzenia temperatury, na dworze wciąż było ciepło. Chłodny wiaterek był tak przyjemny, że dziewczyna nie mogła sobie go odmówić poprzez założenie bluzy. Ruszyła więc z nią wciąż przewieszoną przez ramię w kierunku przystanku autobusowego - do odjazdu wyczekiwanego środka transportu miała jeszcze dwadzieścia minut, a potrzebowała zaledwie dziesięć, by dotrzeć na miejsce. Wieczór był wręcz uroczy i gdyby nie to, że Rachel była tego dnia wyjątkowo umęczona, może nawet zdecydowałaby się na powrót do domu pieszo.
|
|
|
Post by Markus "Teufel" Luft on May 22, 2018 15:04:31 GMT 1
Zatrzymał motocykl na parkingu klubu. Był jeszcze nieczynny, w końcu była dopiero jedenasta. Jadąc w stronę śródmieścia Markus wypatrywał patroli policji; było ich dużo, co zupełnie go nie dziwiło. Jedyne co wprawiło go w lekką konsternację to fakt, że było ich też dużo na wybrzeżu. To na pewno nie z mojej winy - pomyślał Teufel. Takie śledztwa, szczególnie gdy sprawca, tak jak on, pozbywa się śladów, trwają przynajmniej kilka tygodni a czasami też i lat. - Musiało się wydarzyć coś złego. Chłopak udał się w umówione miejsce. W głębi ulicy stała śmieciarka. Markus podszedł do niej powoli, rozglądał się czy nikt go nie obserwuje. Zapukał w kabinę. -Kurwa mać, powtarzam pięćdziesiąty raz! Przestawię wóz w s... - wrzasnął czarnoskóry mężczyzna wewnątrz pojazdu, jednak gdy zobaczył, że to Markus, urwał swoją wypowiedź - Aa. To ty. Nareszcie. Bierz hajs, to będę mógł wreszcie spadać. Szef kazał mi tu czekać od dziewiątej... Ilu frustratów w tym czasie przybiegło tu i kazało mi przestawić śmieciarkę... Facet rzucił mu ze środka sporą torbę. Ważyła całkiem dużo, więc Teufel zachwiał się po przechwyceniu jej. Zajrzał do środka. Była wypełniona plikami banknotów. Markus wziął jeden z nich i sprawdził szybko autentyczność banknotów. Wszystkie były prawdziwe. -Dziękuję. - mruknął Niemiec zapinając torbę i wkładając ją na plecy. Nie czekając na odpowiedź mężczyzny w ciężarówce wrócił na parking koło klubu i wsiadł na motocykl, po czym odjechał do domu.
|
|
|
Post by Marco Croix on May 24, 2018 21:30:32 GMT 1
Zostawił swój samochód na parkingu. Musiał się trochę rozluźnić więc postanowił, że przyjedzie do klubu i czegoś się napije. Wszedł do środka i usiadł przy barze.
- Jedno martini. - rzucił do barmana.
Ten kiwnął głową i chwilę później podał mu alkohol. Marco powoli zaczął sączyć swój trunek.
Po kilku kieliszkach był już trochę wstawiony. Zapłacił barmanowi zostawiając napiwek, po czym wyszedł. Zaraz po wyjściu odpalił papierosa. Zaciągnął się i wypuścił dym nosem, peta dalej trzymając w buzi. Powoli skierował się do swojego samochodu. Wsiadł do niego i włożył kluczyki do stacyjki. Przekręcił je. Gdy silnik wydobył z siebie przyjemny warkot, Marco odjechał kierując się z powrotem do swojego domu.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 11:21:03 GMT 1
Poniedziałkowa, nocna zmiana minęła zwyczajnie. Nic specjalnego się nie wydarzyło - już w momencie wejścia Rachel do klubu ludzi było zdecydowanie mniej niż w zeszłą sobotę i z każdą upływającą godziną ich liczba powoli się zmniejszała. Raz na jakiś czas ktoś podchodził do baru w celu zamówienia drinka bądź piwa. Standard. To była chyba największa zaleta drugiej zmiany - najpóźniej od drugiej w nocy praktycznie nic się już nie działo. Jasne, zawsze ktoś był, ale były to albo pojedyncze osoby, albo niewielkie grupki znajomych. Po 6.00 rano Rachel wyszła z klubu i poszła na przystanek autobusowy.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 15:07:16 GMT 1
Kobieta przybyła na swoją wtorkową zmianę. Już po wejściu do klubu jeden z ochroniarzy rzucił jej zaskoczone spojrzenie, gdy dostrzegł jej niezwyczajny ubiór. Minęła go bez słowa i weszła za ladę. Kończący właśnie pracę barman przyjrzał się jej i po chwili, kiwając głową, zacisnął dłoń i uniósł do góry kciuk w geście aprobacji. Rachel parsknęła śmiechem na jego reakcję. Fakt, czuła się... inaczej, ubierając się w ten sposób do pracy, ale nie miała narzuconych żadnych restrykcji w związku z ubiorem, więc cóż. Powiodła wzrokiem po obecnych w klubie gościach i zauważyła, że przykuła także uwagę kilku z nich. Dosłownie chwilkę później wybiła 22.00 i drugi barman zabrał wszystkie swoje rzeczy, po czym opuścił budynek, zostawiając Rachel za barem na resztę nocy.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 25, 2018 16:40:23 GMT 1
Przez całe popołudnie, jak i część wieczoru robił wszystko, by tylko znaleźć jakąkolwiek wskazówkę. I nic, zero. W znanych mu miejscach panowała cisza. Zupełnie jakby do miasta przybyli nowi mściciele i rozgościli się na dobre, kradnąc mu robotę. Nie krył swojego oburzenia, wszak do miękkich nie należał. Koniec końców Roy wylądował w jednym z klubów. Dotychczas nie przyszło mu go odwiedzać, omijał świecące się lokale, a zamiast nich bywał w melinach portowych czy siedzibach squattersów. Miał wśród nich jedną wtykę, anarchistkę równie narwaną co ona. Zawsze miała coś i na sumieniu, i do powiedzenia. Wszedł do środka i rozejrzał się. Zdecydowanie sprawiał wrażenie kolesia, który przyciąga nieszczęście i innych motocyklistów. Czasem ktoś pomyślał, że jest gejem. Z reguły reagował na to gniewnie, choć wystarczyło kilka "rad" od kuzyna, by wiedzieć jak takowych osób unikać. Zasiadł na wolnym miejscu przy barze i spojrzał na osobę, która dziś obsługiwała ten przebytek. Widział już kiedyś takie dziewczyny, po części niewinne, niezwykle urodziwe, istne róże pośród chwastów. Jednakże róże mają kolce i Mustang o tym wiedział.
- Whiskey z lodem poproszę. - odparł kładąc na ladzie dziesięć dolarów.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 25, 2018 18:41:42 GMT 1
Zatrzymała się na parkingu. Weszła powolnym krokiem do baru. Usiadła przy ladzie. - Tequile poproszę.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 21:04:28 GMT 1
Wzięła pieniądze i wydała brodatemu mężczyźnie 4 dolary, po czym przygotowała i podała mu zamówiony alkohol. Był bardzo wysoki, potężnie zbudowany i wyglądał na niezadowolonego. Z drugiej strony wyglądał też na kogoś, kto zawsze jako taki się przejawia. Ciekawe, czy tak faktycznie jest, pomyślała Rachel. Nie widziała go tu nigdy, był zbyt charakterystyczny, żeby go z kimś pomylić. Może po prostu nie był tu nigdy wcześniej akurat wtedy, kiedy ona była na zmianie. Ciężko było jednak nie przyznać, że jego postawa była w jakiś sposób majestatyczna. Przedstawiał uosobienie dzikiej, nieokiełznanej, brutalnej siły. A przynajmniej tak wyglądał. Może w rzeczywistości nie miał z tymi cechami wiele wspólnego. Podając tequilę drugiej z siedzących przy barze osób poznała ją. Dziewczyna poszukująca zaginionego w 89' mężczyznę. Biorąc pod uwagę jej kolejną wizytę, obszar tych poszukiwań mógł ograniczać się do dna szklanki.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 25, 2018 21:11:30 GMT 1
- Dziękuję - odparł o dziwo uprzejmym tonem. Schował resztę i upił łyk. W porównaniu z bimbrem whiskey, zwłaszcza dojrzała, wydawała się być bardziej subtelna. Co jakiś czas zerkał na barmankę, próbował ją poniekąd zrozumieć, dostrzec coś więcej. Zdawała się sprawiać wrażenie delikatnej, choć nie bezbronnej. Coś wisiało w powietrzu, choć nie wiedział co. Przeniósł zatem wzrok na dziewczynę przy barze. Po jej aparycji zdawało się, iż musi być częstym gościem takich lokali. O dziwo nigdy wcześniej jej nie widział, co było wręcz zastanawiające. Dopiero po dłuższej chwili coś mu drgnęło w głowie, nie był pewien co dokładnie.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 25, 2018 21:20:39 GMT 1
Położyła ppieniądze na stole. Wzięła łyk. Miała ochotę po prostu lekko się rozluźnic. Molly nie dawała żadnych oznak tego że cokolwiek o nim znalazła. Alkohol wyciszał cierpienie i niepewność.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 21:42:35 GMT 1
Schowała pieniądze do kasy. Po chwili uświadomiła sobie, że coś jej tu nie grało. Oprócz gwaru rozmów, śmiechów i dźwięku zderzających się szklanek, panowała dziwna cisza... Aaa, no tak! - Przepraszam na chwilkę - oznajmiła, po czym podeszła do stojącego kawałek dalej odtwarzacza. Wybór płyty chwilę jej zajął i miał na niego delikatny wpływ jeden z nowo przybyłych gości. Ostrożnie, wręcz z namaszczeniem włożyła krążek do urządzenia i z głośników popłynęła muzyka. Następnie wróciła na swoje miejsce za barem.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 25, 2018 21:45:10 GMT 1
Uśmiechnął się pod nosem i zaczął kiwać głową. Palcami wystukiwał o blat rytm piosenki. Uniósł lekko szklankę w jej stronę jakby w geście uznania. - Świetny wybór, szanowna Pani!
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 25, 2018 21:46:54 GMT 1
Wsłuchiwała się w muzykę. Szmery tłumu. Sprawiało to że zatapiała się we własnych myslach.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 21:53:20 GMT 1
Sama zaczęła odrobinę ruszać się w rytm muzyki. - Nie w kontekście tego, co się naokoło dzieje. W zasadzie miała to być forma żartu, ale podjęty temat podchodził bardziej pod tragedię aniżeli komedię.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 25, 2018 21:54:36 GMT 1
Od razu jego uśmiech stał się jakby bardziej przygnębiony. Zamyślił się, dalej sącząc drinka. - Oj taa... Nie musi mi nic Pani mówić, wiem z pierwszej ręki.
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 25, 2018 22:09:32 GMT 1
- Miejsce które kiedyś było rajem, zmieniło się w piekło, czy to nie zabawne?- Zapytała upijając drinka.
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 22:36:30 GMT 1
- Doprawdy? - zagaiła z ciekawością usłyszawszy wypowiedź mężczyzny. - Dla mnie niespecjalnie - rzuciła, słysząc komentarz dziewczyny i oczekując na odpowiedź brodatego faceta.
|
|
|
Post by Roy "Mustang" Green on May 25, 2018 22:42:12 GMT 1
- Tsja... Od ładnych paru lat dzień bez pogrzebu nie istnieje. Ba, dzień bez PIĘCIU pogrzebów nie istnieje. I szczerze? Może to zabawne, może nie, najważniejsze, że biznes się kręci!
|
|
|
Post by Laura Palmer on May 25, 2018 22:45:09 GMT 1
-Tia biznes.- Spojrzała w szklanke- Dopóki nie zapadasz się pod ziemie na kilka lat
|
|
|
Post by Rachel Williams on May 25, 2018 22:56:11 GMT 1
Rachel nie wiedziała, jak zareagować na niezręczną wypowiedź kobiety, więc udała, że jej nie słyszała. - A więc jest pan grabarzem? - zapytała niepewnie. Mogło to wyglądać, jakby taka perspektywa wprawiła ją w konsternację, ale w rzeczywistości po prostu w życiu nie przypisałaby temu mężczyźnie takiego zawodu. Naszła ją po chwili inna myśl - może był to jakiś gangster czy zabójca który nie grzebał ciał, ale ich dostarczał? Co by o nim nie mówić, wyglądał groźnie.
|
|