|
Post by Marco Croix on Jul 3, 2018 21:18:57 GMT 1
- Dobrze więc. - wysiadł z samochodu i zapukał do drzwi zakładu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 3, 2018 21:21:50 GMT 1
Serce biło jej jak oszalałe. Nie wiedziała w jakim stanie jest Max. -Czy bardzo cierpiał zanim umarł?- Zapytała.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 3, 2018 21:28:18 GMT 1
Usłyszał pukanie. Wstał, poprawił kamizelkę i zeszedł na dół. Był ubrany nie tylko w nią, ale i czarną koszulę oraz spodnie garniturowe. Na nogach miał eleganckie obuwie z błyszczącej, czarnej skóry. Do tego miał kilkudniowy, choć schludny zarost. Przybrał spokojny wyraz twarzy. Otworzył drzwi. - Ach, witam. Zapraszam - odparł wskazując ręką, że mogą wejść.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 3, 2018 21:33:16 GMT 1
- Nie. Nie cierpiał. Był spokojny. - odpowiedział na pytanie dziewczyny, jeszcze przed otwarciem drzwi. - Witam. - podał mu rękę.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 3, 2018 21:35:18 GMT 1
-Witam.- Powiedziała spokojnym oficjalnym tonem.- Nie mieliśmy jeszcze okazji się przedstawić. Molly Tyler- Podała mężczyźnie dłoń.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 3, 2018 21:37:01 GMT 1
- Również witam - uścisnął dłoń Marco. Spojrzał na Molly. - Jeremy Green, miło mi. Uścisnął jej dłoń i wprowadził ich do środka, prowadząc na górę, do jego gabinetu. - Siadajcie, proszę - odparł wskazując na krzesła. Sam zasiadł w fotelu za biurkiem.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 3, 2018 21:38:24 GMT 1
Na stół położył pieniądze. - Przepraszam, że długo, ale nie miałem na to głowy w ostatnim czasie. - pwiedział. - Więc. Mówił pan, że musimy porozmawiać.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 3, 2018 21:40:04 GMT 1
Usiadła. Czuła jakby miała zemdleć od nadmiaru emocji. Ale starała się wyglądać poważnie i profesjonalnie.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 3, 2018 21:44:54 GMT 1
- Zgadza się - odparł, spoglądając na nich lekko chłodnym, profesjonalnym wzrokiem. - Po akcji z komendantem odwiedził mnie pewien nieznajomy mężczyzna. Nie wiem skąd wiedział o tym, że jestem w to zamieszany. Chciał ode mnie wyciągnąć nazwiska egzekutorów. Oczywiście, nie podałem ich. Jesteście wciąż nieznani. Nie wiem nic więcej.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 3, 2018 22:12:31 GMT 1
Polował głową. - Dziękuję. Na prawdę. - powiedział. Spojrzał na kobietę, a później znów na niego. - Więc co z Maksem?
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 3, 2018 22:15:28 GMT 1
Spojrzała się na Marco, lekko zmartwiona tą informacją. Przez nią możliwe że teraz oboje byli zagrożeni.
-Chce go zobaczyć. Chce zoabzcyć Maxa- Powiedziała stanowczo.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 3, 2018 22:18:43 GMT 1
Kiwnął głową. - Zgodnie z prośbą sprowadziłem tu ciało Pana Collinsa. Tak jak zawsze, piwnica - odparł, wstając z miejsca. Poprowadził ich do windy, która zjechali na sam dół. Pokierował ich do głównej salki, gdzie w worku leżało ciało. - Proszę się nie śpieszyć. Będę tuż obok - odparł, przechodząc do bocznej nawy. Zasiadł za biurkiem i począł wypełniać dokumenty.
(w razie czego dalej pomijam, o ile nie będzie potrzeby napisania)
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 3, 2018 22:23:06 GMT 1
- Chcesz zostać z nim sama? - zapytał.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 3, 2018 22:47:30 GMT 1
-Jeśli chcesz.
Weszła do pomieszczenia. Powoli odpięła worek.
Wyglądał jakby spał. Po prostu spał.
-Hej.- Szepnęła.- Przyszłam porozmawiać z tobą. I pożegnać się. Tak od serca. Na pogrzebie pewnie będę gadała jakieś oficjalne pierdolenie... Dotknęła jego policzka.
-No co ty wyprawiasz co? Miałeś być moim następcą, a ty tak sobie po prostu uciekasz? Miałam iść na emeryturę!- Zaśmiała się. Złapała jego dłoń. -Oh, Max, Max... Zawsze taki oddany dobru. Człowiek o takim sercu nie powinien umierać. Nie tak. Zamyśliła się. -Wiesz co? Będę tęsknić. Za twoimi debilnymi pomysłami, za tym jak wszystkim się chwaliłeś że randkujemy... Za te jebane kanapki i o to że się o mnie martwiłeś, chociaż nie musiałeś- Wybuchła śmiechem.-Byłeś dla mnie jak brat. Wkurwiający, ale życie byś za mne oddał. I w sumie oddałeś. Dla mojego ukochanego. Dla mnie. Pociekła jej łza. Pocałowała wierzch jego dłoni. Zauważyła radyjko. Włączyła je żeby było jej raźniej. Usłyszała znajomą piosenkę.
Uśmiechnęła się ciepło. -Pamiętasz?! Zabrałeś mnie do baru karaoke i śpiewaliśmy to razem w twoje urodziny! Mówiłeś że słuchasz tej piosenki co roku... Wzięła głęboki wdech. Głaskała go po włosach. Zaczęła śpiewać. Cicho, spokojnie, niczym kołysankę. Jej głos był ciepły, czysty. Kojący nawet najbardziej zranione serce.
Niektórzy są jak woda, niektórzy są jak płomień
Niektórzy są melodią, a niektórzy są rytmem
Prędzej czy później wszyscy oni odejdą
Dlaczego nie zostaną młodzi?
Jest tak trudno się zestarzeć bez przyczyny.
Nie chcę zniknąć jak gasnący koń
Młodość jest jak diamenty w słońcu
A diamenty są wieczne
Tak wiele przygód nie mogło się dzisiaj zdarzyć
Tak wiele piosenek zapomnieliśmy zagrać
Tak wiele marzeń odchodzi w niepamięć
Pozwalamy im się spełnić
Wiecznie młody, chcę być wiecznie młody
Czy naprawdę chcesz żyć wiecznie?
Wiecznie albo nigdy
|
|
|
Post by Demon on Jul 3, 2018 23:29:21 GMT 1
Wtem, światła w zakładzie zaczęły migać. Z początku delikatnie, następnie coraz mocniej i częściej. W końcu zgasły, pogrążając budynek w półmroku.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 3, 2018 23:39:34 GMT 1
Usłyszał znaną mu melodię, jak i głos kobiety. Uśmiechnął się delikatnie, wręcz niewidocznie. Kojarzyła mu się ona z pewnymi, ciepłymi wspomnieniami. Początki życia w Miami. On, trochę lekkoduch, poszukujący jakby zaginionego czaru Ameryki dawnych lat. Jednocześnie chłonął to, co widział, słyszał, czuł zmysłami. W takim mieście mimo wszystko łatwo jest odnaleźć siebie, zwłaszcza po wydarzeniach w Stonewall Inn. To był czas jego i setek tysięcy jemu podobnych.
Po chwili odgarnął owe myśli z głowy. Minęło parę ładnych lat od kiedy mógł nazwać się szczęśliwym.
Wtedy jednak zaczęło dziać się coś dziwnego ze światłami. Gdy te zgasły, sięgnął po latarkę, którą miał w biurku. Zapalił ją i przeszedł do swoich gości.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 4, 2018 5:26:04 GMT 1
Patrzył na to wszystko z boku. Uśmiechał się smutno. Udało jej się z nim porozmawiać. Gdy światła zaczęły migać poczuł, że coś jest nie tak.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 4, 2018 6:03:53 GMT 1
-Żegnaj Max. Do zobaczenia.-Pocałowała go w czoło, jeszcze chwilę głaszcząc jego włosy. Miała wyjść kiedy zaczęły migać światła. Krzyknęła z lekka wystraszona że to kolejny atak jej choroby. Cofnęła się do Marco. -Czy to naprawde czy w mojej głowie?
|
|
|
Post by Demon on Jul 4, 2018 8:05:03 GMT 1
Chwilę później oświetlenie znowu zaczęło migać, a następnie wróciło do normy. Zakład pogrzebowy ponownie wypełnił się światłem.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 4, 2018 8:37:42 GMT 1
Objął dziewczynę. - To się działo na prawdę. - powiedział zaskoczony. Spojrzał na Jeremiego. - Co się stało? - zapytał.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 4, 2018 8:51:11 GMT 1
Przytuliła się mocno do Marco. Nie wiedziała czy lęk który ma w sobie to stan przed atakiem czy efekt tego że się wystraszyła. Odwróciła lekko głowę. Przy jej twarzy była twarz postaci. Miała czarne puste oczy, jej twarz była w ranach a jej usta wygięte w dziwnym grymasie. Przypominała twarz Regan z "Egzorcysty" Molly szybko schowała twarz w torsie Marco drżąc z lekka. Nie chciała otwierać oczu. Bała się że zobaczy coś jeszcze gorszego. -Masz moje leki?- Szepnęła.-Błagam powiedz że masz...- Czuła jakby ziemia się zapadała pod jej nogami.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 4, 2018 12:31:55 GMT 1
Wyłączył latarkę gdy tylko światła powróciły. - To może być zwykła awaria prądu... Aczkolwiek to samo działo się, gdy tamten gość się pojawił w zakładzie. Te same problemy ze światłem.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 4, 2018 13:43:51 GMT 1
- Tak słońce mam, ale w samochodzie. Za chwilę po nie pójdę. - powiedział. Spojrzał na faceta. - Opowiesz mi zaraz o nim coś więcej? Muszę tylko skoczyć do samochodu. - nie czekając na odpowiedź poszedł do auta. Ze schowka wyciągnął leki. Wrócił do nich i dał je dziewczynie. - Mogę szklankę wody?
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 4, 2018 13:45:43 GMT 1
Stała sztywno ze zamkniętym oczami. Jej oddech sugerował zupełne przerażenie. Potknęła tabletki już bez wody. Nie mogła dłużej czekać.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 4, 2018 13:53:49 GMT 1
Mimo wszystko podał jej szklankę zimnej wody. Zaprowadził ich oboje z powrotem na górę, do comfort roomu, wskazując by zasiedli na sofie. Odczekał chwilę, by kobieta mogła się uspokoić. Zdawało się, że wie co robić w takich sytuacjach, jakby zajmował się tym od lat. Dopiero wówczas począł opowiadać. - Po raz pierwszy spotkałem tego człowieka na cmentarzu. Wyglądał jak jeden z żałobników, wie pan. Garnitur, poważny wyraz twarzy. Dosyć wysoki. Cech szczególnych... Brak, choć zdawał się być specyficzny. Po krótkiej rozmowie zdawało się, że wie kim jestem. Nie zdziwiło mnie to, wiele osób się ze mną kontaktuje. Nie mniej jednak... Drugie spotkanie z nim było specyficzne. Zadzwonił do mojego domu niedługo po akcji, z zastrzeżonego numeru. Prosił o spotkanie. Gdy przyjechałem, on już był w środku, i to mimo, iż zakład był nieczynny. Tak, włamał się, nie wiem jak. Wszystkie światła były wyłączone. Próbował ze mnie wyciągnąć informacje, nazwiska. Oczywiście, jak już wspomniałem, udawałem głupa i podałem fałszywe dane. On w odwecie przekazał spreparowaną gazetę, w której... była dosyć delikatna dla mnie informacja. Na szczęście była ona nieprawdziwa, nie mniej jednak... To był atak w moją stronę. Ostrzeżenie, że jeśli nie będę współpracował, to on... Oni sięgną po moją rodzinę. To wszystko co wiem.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 4, 2018 14:09:25 GMT 1
Słuchał tego wszystkiego i starał się zapamiętać każdy szczegół. Pokiwał głową. - Trzeba się o nim dowiedzieć więcej. Skoro ktoś szuka informacji, to będzie chciał je wykorzystać, a skoro zaatakował w czuły punk, jakim jest rodzina, wykorzysta je do złych celów. - wyciągnął paczke papierosów. - Można? - zapytał.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 4, 2018 14:13:05 GMT 1
Molly uspokoiła się z lekka. Starała się nadal wyglądać profesjonalnie, mimo że w środku cała drżała. -To moja wina.- Westchnęła.- Gdybym przemilczała to jak inne kobiety bylibyśmy bezpieczni.- Spojrzała na Marco.
|
|
|
Post by Jeremy Green on Jul 4, 2018 14:22:13 GMT 1
- Oczywiście - odparł na pytanie mężczyzny odnośnie papierosów. Sam również zapalił. Spojrzał z troską na kobietę. W jego oczach było niezrozumiałe ciepło, zrozumienie. - Pani Molly... To nie jest Pani wina. Wiem, że... W sensie mogę sobie wyobrażać tylko co zaszło takiego. Lecz zapewniam, że to nie jest Pani wina. Nic a nic. Pani partner, jak również i przyjaciółka, zrobili coś w moim odczuciu dobrego. Nie tylko pomogli Pani, ale i innym kobietom. Na ten moment obwinia się Pani o to wszystko. Mam wrażenie, że bardzo trudno Pani rozmawiać. Spokojnie, jeśli Pani tego potrzebuje, proszę uwolnić emocje. To nic złego, a wręcz przeciwnie. Te emocje są naturalne po tym, czego Pani doświadczyła. - odparł, robiąc krótką pauzę. Zaciągnął się i wypuścił chmurę dymu z ust. - Podjęła Pani bardzo dobrą decyzję mówiąc o tym wszystkim. Pani wyłącznym prawem jest decydowanie o sobie, o swoim życiu. Z mojej strony... Zrobiłem i nadal zamierzam robić wszystko, by Państwa chronić. Nie ze względu na tajemnicę zawodową, lecz po prostu z przekonań. Bo nikt nie ma prawa Nas szantażować.
|
|
|
Post by Marco Croix on Jul 4, 2018 14:29:23 GMT 1
Zapalił papierosa. Zaciągnął się i powoli wypuścił dym. Nie przerywał mu.
|
|
|
Post by Molly Tyler on Jul 4, 2018 14:34:32 GMT 1
Osiągnęła skraj wytrzymałości. Wspomnienia z gwałtu, to że teraz przez to oboje mają problem, śmierć Maxa. Wybuchła płaczem. Przytuliła Marco. -Gdybym nie była taką dbającą o prace idiotką, to by do niczego nie doszło. Może i on nie żyje ale nagrania może już gdzieś hulają po ameryce.
|
|